Zabójstwo Krzysztofa Leskiego. "Diabeł mi kazał"
11 stycznia 2021
60-letni dziennikarz radiowy, prasowy i telewizyjny zginął 31 grudnia 2019 roku. Właśnie ruszył proces zabójcy.
Śmierć dziennikarza Krzysztofa Leskiego wyszła na jaw 6 stycznia ubiegłego roku rano, gdy do policjantów patrolujących Rynek Główny w Krakowie podszedł mężczyzna, który oświadczył, że w Sylwestra zabił człowieka przy Chłodnej w Warszawie. Informacja natychmiast została przekazana na Wolę. Warszawscy funkcjonariusze udali się pod wskazany adres, z pomocą strażaków wyważyli drzwi i znaleźli ciało. Prokurator przedstawił 34-letniemu Łukaszowi B. zarzut zabójstwa. Mężczyzna przyznał się do winy.
Proces zabójcy Krzysztofa Leskiego
Dziennikarz poznał Łukasza B. na terapii w Szpitalu Wolskim. W listopadzie zamieszkali razem w mieszkaniu Leskiego na osiedlu Za Żelazną Bramą.
- Diabeł przyszedł i kazał mi go zabić - mówił podczas śledztwa oskarżony, cytowany przez "Gazetę Wyborczą". - Byłem pięć miesięcy temu w Niemczech i wziąłem taką tabletkę, że znalazłem się po tamtej stronie. Podpisałem pakt z diabłem, że od tego roku będę co miesiąc zabijał człowieka i tak zacząłem. To mieli być przypadkowi ludzie. Pan Leski też był przypadkowym człowiekiem.
Krzysztof Leski zginął w Sylwestra
2 stycznia ubiegłego roku Łukasz B. wyjechał z Warszawy, zabierając m.in. telefony i kartę płatniczą ofiary. Cztery dni później wyznał wszystko przypadkowo spotkanym w Krakowie policjantom. Od tego czasu przebywa w areszcie na Białołęce. Podczas procesu groził samobójstwem i opowiadał o pakcie z diabłem, ale sąd uznał, że to tylko linia obrony. Łukasz B. został uznany za poczytalnego i grozi mu dożywocie.