Wykopki na Morgowej
30 marca 2007
Miało być lepiej, a wyszło, jak stwierdził kiedyś jeden z premierów rosyjskich, jak zwykle.
Gdy budowa się skończyła nieszczęśni mieszkańcy musieli czekać z kolei na przywrócenie drogi do stanu pierwotnego. Czekali dość długo, ale w końcu się doczekali. Wielkie było ich zdziwienie, gdy zobaczyli końcowy efekt starań ekip budowlanych. Jak nasi Czytelnicy mogą sami zobaczyć na załączonym zdjęciu, zdziwienie mieszkańców ulicy Morgowej jest w pełni uzasadnione. Krótki odcinek tej uliczki do tej pory z nie utwardzoną nawierzchnią, po przejściu budowlańców przy-pomina obecnie kartoflisko po wykopkach ziemniaków lub rżysko po podorywkach, a nie ulicę, którą można przejechać samochodem. Na zrytą dokumentnie jezdnię strach obecnie wjechać, gdyż w każdej chwili można się zakopać po osie i by wyciągnąć samochód trzeba by chyba traktoru, albo innego ciężkiego sprzętu. W efekcie ulica bardziej nadaje się do uprawiania motokrosu, niż służy mieszkańcom jako droga dotarcia do własnej posiadłości.
W podobnym stanie znajduje się poprzednio wyasfaltowany odcinek Morgowej. Miejsca po wykopach owszem, pokryto ponownie asfaltem, lecz niestety zrobiono to mocno niechlujnie. Nowy asfalt w bardzo wielu miejscach został położony nie-równo. Na niektórych odcinkach poniżej starego asfaltu, w innych natomiast powy-żej. W efekcie jezdnia jest bardzo nierówna a w wielu miejscach powstają kałuże, pod którymi nie wiadomo co się kryje.
Z nowych udogodnień cywilizacyjnych w postaci kanalizacji mieszkańcy Morgo-wej są bardzo zadowoleni. Mają jednak wątpliwości czy warto było je zamieniać na inne udogodnienia cywilizacyjne w postaci drogi. Jak widać dwóch rzeczy na raz nie można mieć.
(ag)