Wybory: Stefan Bieliński

Czytelnicy "Echa" znają Pana jako autora felietonów drukowanych w dodatku "Moto Doradca". Nie wszyscy jednak kojarzą - zwłaszcza nowi mieszkańcy - że jest Pan radnym i członkiem zarzadu Białołęki. Mało kto wie, że pełni Pan mnóstwo różnych funkcji. Proszę się przedstawić.

- Mam 56 lat, wykształcenie wyższe techniczne. Prowadzę własną rodzinną firmę w drugim pokoleniu, korzenie firmy sięgają 1937 roku. Po różnych przekształceniach ostatecznie w 1968 roku rozpocząłem działanie na własny rachunek, najpierw jako kontynuacja firmy rzemieślniczej, następnie poprzez systematyczny rozwój, do obecnego poziomu firmy w pełni samodzielnej.

Pierwsze kroki stawiałem jako rzemieślnik mechaniki pojazdowej. Byłem jednym z kilkunastu rzemieślników polskich, którzy pierwsi przechodzili szkolenie w fabryce Fiata. Z Fiatem związane jest całe moje dotychczasowe doświadczenie zawodowe. Uprawiałem sporty samochodowe tzn. rajdy i wyścigi. Największy mój sukces, to zdobycie w 1971 roku tytułu Rajdowego Wicemistrza Polski w klasie 1300 cm³ na fiacie 128 SEL.

Porozmawiajmy o Pana doświadczeniach pozazawodowych. Uważa się Pan za społecznika?

- Myślę, że określenie aktywny społecznik nie będzie przesadne. W 1976 roku zostałem wybrany na członka Zarządu Cechu Rzemiosł Motoryzacyjnych w Warszawie, w którym od początku zajmowałem się kwalifikacjami zawodowymi. Chcę przypomnieć, że rzemiosło było największą szkołą zawodową w Polsce do lat dziewięćdziesiątych XX wieku. W naszym cechu zrzeszonych było w czasach największej świetności rzemiosła 1150 zakładów rzemieślniczych branży motoryzacyjnej, w których naukę zawodu różnych specjalności pobierało około 3000 uczniów.

Na marginesie dodam, że dyplomy mistrzowskie i czeladnicze wydane przez polskie rzemiosło są honorowane bez żadnych nostryfikacji przez cały zachodni świat. Jest to najlepsza rekomendacja dla rzemiosła.

Przez trzy czterolenie kadencje pełniłem funkcję prezesa cechu. W 1986 roku zapisałem się do Stronnictwa Demokratycznego, z rekomendacji którego w 1989 roku zostałem wybrany posłem na Sejm.

Byłem autorem ustawy przywracającej nazwę i symbole narodowe. W 1994 roku byłem inicjatorem założenia Polskiej Izby Motoryzacji i zostałem wybrany prezydentem Izby. Aktualnie pełnię tę funkcję już trzecią kadencję. Od 1996 roku jestem także wiceprezesem Krajowej Izby Gospodarczej.

Co Pan myśli o samorządzie w Polsce?

- Na poziomie województw i powiatów samorząd terytorialny jest w stu procentach upolityczniony tzn. partie tworzą komitety wyborcze i wystawiają listy kandydatów na radnych i tylko te listy mają szansę wyboru, dzięki określonemu w ordynacji 5-procentowemu progowi.

Nieco inaczej ma się sprawa na poziomie gmin. Ordynacja wyborcza do rad gmin, przewiduje w gminach małych do 20 tys. mieszkańców wybory większościowe. Oznacza to, że mandat radnego zdobywa kandydat, który uzyskał największą liczbę głosów. Mandat zdobywa ten kandydat, który zdobył największą liczbę głosów w okręgu. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ tutaj partie polityczne nic nie osiągają.

W gminach powyżej 20 tys. mieszkańców wybory są proporcjonalne. Mandaty dzielone są pomiędzy komitety wyborcze proporcjonalnie do zdobytej liczby głosów (pomijam metodę przeliczania głosów, dodam tylko, że obecna ordynacja premiuje duże komitety wyborcze kosztem małych), a następnie przydzielane są mandaty dla kandydatów, którzy otrzymali najwięcej głosów z danej listy wyborczej w poszczególnych okręgach. Rozwiązanie takie, to oczywiście pełna polityka, a więc wybory w dużych gminach są na pewno polityczne.

Rozwiązanie takie jest niekorzystne dla demokracji lokalnej i powinna być powiększona i to znacznie granica wielkości gminy, od której obowiązywałaby zasada proporcjonalności. Myślę, że co najmniej powyżej 50 tys. mieszkańców można dopuścić wybory proporcjonalne.

Od 1998 roku jest Pan radnym Białołęki. Jak ocenia Pan mijającą kadencję?

- Moja ocena jest bardzo pozytywna. Białołęka jest najlepiej rozwijającą się gminą w województwie mazowieckim i utrzymuje się w pierwszej setce najlepiej rozwijających się gmin w Polsce. Przechodząc do szczegółów przypomnę, że w mijającej kadencji zbudowano duże przedszkole na Strumykowej, szkołę podstawową i liceum również na Strumykowej wraz z dużą halą sportową, szkołę na Kobiałce, rozbudowano gimnazjum przy ul. Przytulnej, na ukończeniu druga duża szkoła na Strumykowej.

Przeprowadzono kilka adaptacji i remontów w placówkach szkolnych. Gmina realizuje program poprawy bezpieczeństwa. Wybudowała i przekazała policji nowoczesny komisariat przy ul. Świderskiej. Wybudowano bardzo dużo gazociągów, wodociągów, kanalizacji oraz dróg. Przedłużono ulicę Światowida do Nowodworów, które się bardzo szybko rozbudowały. Bardzo zaawansowana jest budowa nowej przychodni przy ratuszu.

Na początku kadencji w Białołęce było około 28 tys. mieszkańców, obecnie 49 tys. To obrazuje dynamikę rozwoju gminy. Naturalnie tak duży rozwój stwarza również problemy chociażby obsługi komunikacyjnej, zaczynają powstawać korki. To wyzwania dla radnych następnej kadencji.

Czyli być może także dla Pana?

- Kandyduję do rady dzielnicy Białołęka i zwracam się z uprzejmą prośbą do mieszkańców trzeciego okręgu wyborczego o poparcie mojej osoby. Jestem na pozycji 3, lista nr 3.

To lista SLD. Wieloletni mieszkańcy, którzy dobrze Pana znają mogą być zdziwieni, że kandyduje Pan z tej listy.

- Z pewnością, ale taką decyzję podjęły władze Stronnictwa Demokratycznego. Jako członek tej partii, muszę podporządkować się regułom gry. Decyzję o ponownym kandydowaniu podjąłem w przekonaniu, że wywiązałem się z obietnic poprzedniej kampanii wyborczej.

Rozmawiał Bartek Wołek