REKLAMA

Białołęka

samorząd »

 

Wybory: Anna Tomasik

  12 października 2002

Marzy mi się centrum rozrywki - mówi Anna Tomasik, kandydatka na radną z listy SLD (okręg 3, poz. 8).

REKLAMA

 

Jak długo jesteś mieszkanką Białołęki?

- Od 6 lat moją Małą Ojczyzną jest Białołęka. Wcześniej mieszkałam na Żoliborzu i byłam świadkiem warszawskich przemeblowań, które powołały do życia ukatrupione teraz gminy.

Z drugiego brzegu Wisły też dobrze było widać praskie sprawy. Dyskusje o sensowności tamtych zmian były podobne na obu brzegach. Teraz złośliwi pytają jak długo potrwa degradacja gmin. Te reformy kosztują i z pewnością nie stać nas na to. Wbrew pozorom to nie wszystko jedno czy mieszkam w gminie czy dzielnicy Białołęka. Chodzi o pieniądze na realizację naszych lokalnych planów. Ale pożyteczne będzie to, że z warszawskich pieniędzy powstanie most Północny, który bardzo przybliży nas do centrum miasta.

Jak wygląda Twój dzień powszedni?

- Jestem dziennikarką zainteresowaną życiem, zwłaszcza warszawskim. Najbliższesą mi sprawy kultury i wokół tego toczy się moja codzienność. Mam szeroki wachlarz zainteresowań. Chociaż to nie jest modne - sporo czytam. Najwięcej z psychologii i muzyki. W jednym z czasopism prowadzę autorską rubrykę porad dla młodzieży i ich rodziców. To obliguje mnie, abym wiedziała trochę więcej. Czasem doba bywa za krótka.

Czemu chcesz wziąć sobie na głowę kolejny kłopot?

- Wyborcy mają pewne przeczucia i wybierają trafnie. Powstaje dzięki temu grupa, w której można się czegoś nowego nauczyć albo razem połączyć siły. To ciekawe doświadczenie. Dotychczas kibicowałam tym zjawiskom, teraz mam nadzieję wziąć w nich czynny udział. Przecież praca w radzie, to nie tylko obecność na sesjach czy komisjach. To także bezpośrednie kontakty zarówno z innymi radnymi w terenie, jak i z samymi wyborcami, w których zdanie trzeba się pilnie wsłuchiwać. Na forum rady skuteczniej można coś zrobić dla środowiska, także mojego. Nie każdy ma siły, żeby korzystać z bogatej oferty kulturalnej Warszawy. Pójście do kina czy teatru to istna wyprawa. Jak już jest chwilka czasu, to raczej kończy się ona przed telewizorem a nie sceną teatralną. Wiem coś o tym, bo sama najchętniej bywam w teatrze Roma lub w operze. Trzeba stamtąd jeszcze wrócić. To wstyd, żeby nie było tu kina i zawodowego teatru.

Białołęka jest tak wielka i ludna, że tu również wegetują talenty. Nie wolno ich marnować tylko dlatego, że nie mają gdzie malować, tkać, tańczyć i robić tego wszystkiego, co składa się na pojęcie sztuki, że nie ma dość pieniędzy w samorządowej kasie.

Brakuje również mini-kawiarenek. Piwożłopnie to nie to samo. W kawiarenkach albo czymś podobnym przy bibliotekach powinni zbierać się domorośli literaci i twórcy, żeby się pokazać i wymienić poglądy. To jest jeszcze do zrobienia, bo powołanie jakiegoś pisemka kulturotwórczego to zadanie nie do zrealizowania z przyczyn finansowych. Są w tej mierze wzorce, choćby w Ośrodku Kultury Ochoty.

Cieszę się, że działalność estradowo-rozrywkową rozpoczął Fort Piontek. Może nie będzie to Mekka kulturalna, ale z pewnością uatrakcyjni życie Białołęki. Nie kosztuje to budżetu a powoduje konkurencję dla Gminnego Ośrodka Kultury, który z kolei na nadmiar miejsca narzekać nie może. Póki co, nadzieję budzi plan usytuowania w gimnazjum przy ul. Van Gogha aneksu estradowego. Marzy mi się Białołęckie Centrum Rozrywki. Trudno mówić o możliwościach rozwoju "domu kultury" na korytarzu i 250 m kw. ratusza. Aula to nie sala widowiskowa. Wysiłki białołęckiego pionu kultury zaowocowały wprawdzie wizytami wielkich twórców, ale lepiej byłoby, gdyby sala z prawdziwego zdarzenia wabiła samą swoją obecnością. Pamiętam niegdysiejsze domy kultury z czasów znienawidzonego PRL, gdzie za darmo mieliśmy salę ze sprzętem do grania i śpiewania. Było co zrobić z wolnym czasem i czym się pochwalić w domu albo w szkole.

Zwłaszcza w sprawach kultury tęsknisz do tamtych czasów?

- Tak. Oczywiście nie tęsknie do cenzury czy kartek na mięso. Z wolnością prasy to i dzisiaj jest różnie.

Jeśli zostanę radną Białołęki, to nie będę cicho siedzieć. Jestem pyskatą babą, która jak się uprze, to nie popuści. Idąc ulicą widzę snujących się wyrostków, którym nie proponuje się sensownego spędzenia czasu. Nuda lasuje im mózgi i prędzej czy później zajmuje się nimi policja. Tak nie może być. Łobuzy powinny czuć nad sobą miecz Demoklesa. Jeśli uzyskam mandat zadbam m.in., aby na osiedlach pojawiły się modelarnie i mikrokluby zdolne efektywnie wykorzystać wolny czas młodzieży. Przełożyć się to powinno na zmniejszenie liczby przestępstw i wykroczeń na Białołęce.

W pracy radnej bardziej spodziewam się utarczek o pieniądze, niż jakichś innych problemów. Tradycją rady Białołęki było dotychczas dogadywanie się ponad podziałami a w interesie mieszkańców. Chcę to kultywować.

Rozmawiał Rafał Buliński

Fot. Marek Szlawski

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024