Wszawica w szkołach. Rodzice: nie dotykać mojego dziecka!
8 listopada 2014
Wesz to wesz - mnoży się szybko, trudno ją wytępić i nie jest niczym dziwnym tam, gdzie dużo ludzi. Na przykład w szkołach. Tylko dlaczego miejski samorząd nic z tym nie robi?
I nie będą miały. Od 2003 roku bowiem obowiązuje przepis zakazujący obligatoryjnych kontroli czystości jako gwałcący prywatność dziecka. Co więcej, Sanepid także nie może nakazać dezynfekcji czy kontroli - wszawica bowiem została wykreślona z rejestru chorób zakaźnych i jej występowanie nie daje podstaw do interwencji. Od 2003 roku obowiązuje przepis zakazujący obligatoryjnych kontroli czystości jako gwałcący prywatność dziecka. Można za to nalegać bezpośrednio na zgodę rodziców na przeprowadzanie kontroli głów dzieci - i z taką prośbą dyrekcja placówki się zwróciła.
I część rodziców... nie wyraziła zgody.
- Rzeczywiście, wychowawca jednej z klas zgłosił nam, że u jednego z dzieci wystąpiła wszawica - przyznaje dyrektor Agnieszka Kobylińska. - Natychmiast wystosowaliśmy informację do rodziców z prośbą o kontrole głów dzieci, jednak nie wszyscy wyrazili na to zgodę. Były więc pogadanki z uczniami i prośby do rodziców. Na tym nasze możliwości się kończą, bo obecne przepisy wiążą nam w tej sprawie ręce i innych możliwości nie mamy. Z tego co wiem, wszawica nie dotyka tylko naszej szkoły, bo to dość powszechny problem. Na szczęście w mojej szkole był to odizolowany przypadek i dzięki prawidłowym zachowaniom większości rodziców wszawica się nie rozprzestrzeniła.
(wt)