Won do kolejki!
12 października 2007
Proszę wyjaśnijcie zasady funkcjonowania tzw. kas pierwszeństwa. W sklepie Tesco na Górczewskiej taka funkcjonuje, tylko co z tego, kiedy przeważnie stoi przy niej tłum ludzi bez prawa do pierwszeństwa? Na czole nie mam wypisane, że jestem w 30 tygodniu ciąży, a brzuch nie każdy chce zobaczyć - pisze do nas jedna z czytelniczek.
Tymczasem coraz częściej słyszymy o przypadkach niezbyt eleganckiego trak-towania pań z brzuchami. - Kiedy podchodzę do kasy w supermarkecie, panowie w kolejce udają, że mnie nie widzą. Jak tylko kątem oka zauważą, że podchodzi do nich ciężarna, odwracają się tyłem i głowa nawet nie drgnie im na boki - opowiada trzydziestolatka wkrótce spodziewająca się dziecka. - O ile jednak nie mam pre-tensji do zachowania się ludzi źle wychowanych, to jednak martwi mnie to, że dość rzadko reaguje na takie sytuacje obsługa sklepów i urzędów pocztowych. Lepiej jest w bankach.
Wiele sieci handlowych tworzy własne regulaminy, w których ciężarna ma swo-je prawa. Niestety nierzadko w supermarketowym zgiełku nie jest łatwo je wy-egzekwować. Skarga mieszkanki Bemowa jest tego najlepszym przykładem.
- Dlaczego w kasach pierwszeństwa nie są obsługiwane tylko osoby, którym przysługuje pierwszeństwo i jaki jest sens tworzenia takich kas? - zapytaliśmy rzecznika prasowego Tesco.
- Jest to tylko wina mentalności ludzkiej. Nie możemy nakazywać klientom, że-by do tej kasy nie stawali - odpowiada Przemysław Skory. - Osoby pracujące w tej kasie są odpowiednio poinstruowane, by zauważać w kolejce klientów uprawnio-nych do obsługi poza kolejnością i zapraszać ich do kasy.
Niestety rzeczywistość jest inna. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z ogrom-nymi kolejkami, jak często na Górczewskiej. Może warto wówczas postawić przy takiej kasie ochroniarza, który odpowiednio kierowałby klientów nieuprzywilejo-wanych do innych kas.
- To raczej jest niemożliwe - twierdzi rzecznik Tesco. - Byłaby to bardzo skom-plikowana operacja. Zbyt dużo ochroniarzy musiałoby być zatrudnionych, a to wiąże się z kosztami.
Jak widać o obsłużenie w kasie pierwszeństwa trzeba się po prostu bić. Dyrek-cja hipermarketu w tym nie pomoże, a dla wielu nieśmiałych kobiet kasa pierw-szeństwa na zawsze pozostanie teoretyczną fikcją. Niestety w prorodzinnej Polsce nie ma żadnych przepisów, które zmusiłyby np. Tesco do innego, lepszego rozwią-zania problemu.
Agnieszka Pająk-Czech