Wołanie o parkingi
3 lipca 2009
Temat parkowania na Woli powraca jak bumerang. Pojazdów z roku na rok przybywa, a o dodatkowych miejscach można jedynie pomarzyć. Miejsc brakuje wszędzie - także na przydomowych parkingach.
Nie chcemy kupować
Co ciekawe, problem dotyczy nie tylko starych osiedli, ale także - a może nawet przede wszystkim - nowych. Te ostatnie są ciasno zabudowane, inwestorzy starają się jak najlepiej wykorzystać drogie działki. Powstają wprawdzie parkingi dla mie-szkańców, głównie podziemne - tego wymagają obecnie przepisy - nikt nie dostanie pozwolenia na budowę, jeśli nie zapewni określonej liczby miejsc postojowych. A według studium uwarunkowań kierunków zagospodarowania przestrzennego m.st. Warszawy w dzielnicach poza strefą śródmiejską współczynnik miejsc parkingo-wych w przypadku obiektów mieszkalnych wynosi przynajmniej jedno miejsce na jedno mieszkanie, ale nie mniej niż jedno miejsce na 60 m2 powierzchni użytkowej mieszkania. W nowych osiedlach parkingi zatem są, ale nie wszyscy mieszkańcy chcą z nich korzystać. Spłacający kredyt za mieszkanie nie są zwykle skłonni wy-dać kolejnych kilkunastu tysięcy złotych na parking. W efekcie garaże stoją puste, a droga publiczna przed osiedlem jest zastawiona samochodami. Natomiast w sta-rych dzielnicach, gdzie jest gęsta zabudowa kamienicowa, a parkingów podziem-nych nie ma wcale, sytuacja jest jeszcze gorsza. Samochody parkują na trawni-kach, zastawiają chodniki, place, skwery. Na Woli problem pogłębia dodatkowo bliskość strefy płatnego parkowania - w efekcie dwa rzędy samochodów zastawiają Chłodną i Ogrodową, gdzie można jeszcze zostawić samochód nie płacąc. Tu ga-raże trzeba by wciskać pomiędzy istniejącą zabudowę.- Wola jest trudną dzielnicą, bo jest już właściwie centrum miasta, a rozwój gospodarczy pociąga za sobą wzrost liczby samochodów - powiedziała "Echu" Anna Fiszer-Nowacka z urzędu dzielnicy. Zapewnia, że sprawa parkingów jest na bieżąco monitorowana, a radni mają cały czas kontakt z mieszkańcami. Jednak budowa parkingów wielopoziomowych na pewno nie nastąpi w najbliższej przyszłości. - Przystępujemy dopiero do planowania budżetu na rok 2010, ale środków na inwes-tycje będzie niewiele, w dzielnicach są one coraz bardziej ograniczane na rzecz in-westycji miejskich. Poza tym priorytet mają inwestycje już rozpoczęte - słyszymy.
Czekając na gotowe
Trochę lepiej jest w blokowiskach z lat 70- i 80-tych. Przestrzenie między budyn-kami są tu spore i na ogół nie stanowi dużego problemu znalezienie miejsca do parkowania, co nie znaczy, że sytuacja nie zmieni się w przyszłości. Zresztą samo miejsce do budowy parkingu to jeszcze nie wszystko. Wybetonowanie kolejnego parkingu odbywa się przecież zazwyczaj kosztem terenów zielonych.Wydaje się, że dzielnice nie zaprzątają sobie zanadto głowy tym problemem, pozostawiając sprawę mieszkańcom i właścicielom budynków. A przecież przy pomocy samorządu można by włączyć budowę wielopoziomowych parkingów do planów rewitalizacji dzielnic i osiedli oraz uzyskać na ten cel dofinansowanie z fun-duszy unijnych. Z dotacją czy bez, nowe parkingi muszą wspólnie zbudować dziel-nica, spółdzielnie i mieszkańcy. Pozostaje pytanie, czy właściciele budynków i lokali mieszkalnych zechcą pokryć niemałe koszty budowy i choćby niewygórowane kosz-ty utrzymania parkingów? Wydaje się to mało prawdopodobne. Wieczorem roz-mawiamy z kilkoma przypadkowymi osobami, które właśnie znalazły miejsce par-kingowe. Zapytaliśmy, czy zdecydowaliby się płacić 100 zł miesięcznie za miejsce w garażu oddalonym o kilkadziesiąt metrów od domu. - Na pewno nie będę płacił, obowiązkiem dzielnicy jest zapewnienie odpowiedniej liczby miejsc parkingowych - mówi właściciel granatowej skody. I takie głosy przeważają, tylko jedna napotkana osoba zdecydowałaby się płacić za miejsce w garażu.
Prawda jest taka, że sytuacja nie zmieni się, dopóki nie zaczniemy sami poczu-wać się do odpowiedzialności za własne auta. Kupując samochód powinniśmy po-myśleć, gdzie będziemy go parkować, a nie liczyć, że jakoś to będzie. Zanim skoń-czy się kryzys i na nowo zacznie boom budowlany, można by zastanowić się też nad sensem wprowadzenia ustawowego obowiązku sprzedaży miejsca parkingowe-go wraz z mieszkaniem. Traktowane jako część składowa mieszkania byłoby objęte kredytem, a deweloper, który już zarabia na sprzedaży mieszkania, nie windował-by ceny miejsca postojowego do niewyobrażalnej wysokości, usiłując zwiększyć swój zysk.
Maciej Czapliński