Wołanie o kulturę
8 maja 2009
Muszla koncertowa i sala widowiskowa na 500 miejsc ma stanąć w sąsiedztwie parku Picassa przy ul. Świderskiej. To właśnie tu Biblioteka Publiczna zbuduje multimedialne centrum kulturalne.
Jacek Kaznowski, który nie ukrywa, że do nowej sali chce przenieść organi-zowane przez siebie koncerty, jest bardzo zadowolony z inwestycji. - Takiego obiektu od dawna brakuje w naszej dzielnicy - mówi.
Tymczasem nie wszyscy są zachwyceni. Jeden z radnych PO, proszący o za-chowanie jego anonimowości, nie ukrywa, że budowanie sali i muszli w jednym miejscu i to w bezpośrednim sąsiedztwie Białołęckiego Ośrodka Kultury, to skanda-liczna decyzja, bo na wschód od Płochocińskiej nie ma żadnej takiej sali, zaś plany burmistrza dotyczące budowy przy Ostródzkiej ośrodka kultury przez prywatnego inwestora są wciąż mgliste.
- Dlaczego przynajmniej muszli burmistrz nie postawi we wschodniej części dzielnicy? - pyta radny.
Jacek Kaznowski w niedawnej rozmowie z dziennikarzem "Echa" przyznał, że nadal trwa negocjowanie warunków wynajmowania lub odkupienia nieruchomości przy Ostródzkiej od prywatnej firmy, która ją zbuduje. Burmistrz uważa jednak, że wszystko jest na dobrej drodze i że na zielonej Białołęce wkrótce będzie działać filia BOK.
Radny jest innego zdania i twierdzi, że Jacek Kaznowski buja w obłokach. Usi-łowaliśmy jakieś informacje wyciągnąć od dyrektora BOK Tomasza Służewskiego. Przyznał, że rok temu uczestniczył w konsultacjach dotyczących architektury bu-dynku przy Ostródzkiej, ale nic więcej nie chciał powiedzieć i po szczegóły odesłał nas do burmistrza Kaznowskiego.
Ośrodek na Ostródzkiej ma zbudować prywatny inwestor na swój koszt i ryzy-ko, a następnie wynajmować lub odsprzedać dzielnicy. To forma ominięcia WPI, bo - jak twierdzi burmistrz - nikt w mieście nie zgodziłby się dziś na zbudowanie nowe-go ośrodka kultury.
Zatem dlaczego godzi się na centrum multi-medialne z salą na 500 miejsc przy Świderskiej? Radny PO nie ma wątpliwości, że chodzi o kon-certy burmistrza i stworzonej przez niego or-kiestry w rejonie, gdzie burmistrz ma najwięk-sze poparcie w swoim okręgu wyborczym.
- Proszę przyjrzeć się, ile pieniędzy wyda-jemy na impresariat Białołęckiej Orkiestry Ro-mantica - mówi radny. - Pieniądze idą nie tylko z budżetu wydziału kultury, ale do partycypowa-nia w kosztach koncertów zmuszany jest też dy-rektor BOK-u.
Tomasz Służewski zaprzeczył jakoby był do czegokolwiek zmuszany. Wyjaśnił, że BOK tylko raz partycypował w imprezie orga-nizowanej przez burmistrza. Stwierdził natomiast, że koncerty muzyki poważnej odbywają się przy pełnej widowni. Również naczelniczka wydziału kultury Małgorza-ta Kozieł jest zadowolona z Białołęckiej Orkiestry. - Zaproszenia rozchodzą się w kilka dni, a sala pęka w szwach - mówi. Koncerty organizowane przez burmistrza są za darmo.
- Będziemy nadal promować kulturę wysokiej jakości - ucina wszelkie dylema-ty Jacek Kaznowski.
Koszt jednego koncertu orkiestry Romantica, to kwota rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Nie udało nam się ustalić, ile jest to dokładnie rocznie, ale wg naszych szacunków, z budżetu dzielnicy impresariat szefowej orkiestry otrzymuje rocznie kwotę ponad 200 tys. zł. Pomijając fakt, że nasuwają się wątpliwości zwią-zane z ustawą o zamówieniach publicznych, bo orkiestra Romantica jest przedsię-wzięciem prywatnym, tak duża kwota wydana na zaledwie kilka koncertów oraz in-formacja o budowie kolejnej sali kilkaset metrów od istniejącej w BOK, budzi mie-szane uczucia. Co innego, gdyby sala ośrodka kultury była w pełni wykorzystana na imprezy dla widzów. Tymczasem tak nie jest. W tygodniu służy niemal wyłącznie próbom własnych teatrów amatorskich, a w weekendy ich występom.
Dyrektor BOK Tomasz Służewski zapowiada, że wkrótce zostaną przeprowa-dzone badania opinii wśród mieszkańców pod kątem ich potrzeb artystycznych. Wyniki poznamy we wrześniu.
- Tego typu sala powinna na siebie zarabiać, a na Białołęce służy głównie im-prezom darmowym - mówi radny PO. - Ja bym od razu wyrzucił imprezy darmowe z weekendu, bo w sobotę i niedzielę ludzie za kulturę z chęcią płacą. To samo zro-biłbym z teatrami młodzieżowymi. Mogą występować w czwartki czy piątki, bo w soboty i niedziele sala powinna na siebie zarabiać. Uważam też, że koncerty bur-mistrza powinny być biletowane. Skoro jest na nie tak wielkie zapotrzebowanie, to widzowie na pewno zapłacą. Wówczas też burmistrz nie spotykałby się z zarzutami, że na jego imprezach jest "obowiązkowy spęd urzędników". A nowa sala widowis-kowa powinna powstać na wschodniej Białołęce, bo Tarchomin już jedną ma - pod-sumowuje radny.
oko, bw
Nasz komentarz
Na Białołęce każdy woła o kulturę. Burmistrz woła o muzykę poważną i wydaje na nią potężne kwoty, bo ma władzę. Inni wołają o kabarety, ale władzy nie mają, więc nie mogą się doprosić udostępnienia im sali BOK na jeden dzień w miesiącu. Jeszcze inni chcą miejsca dla teatrów amatorskich, sali tanecznej, muszli koncer-towej lub amfiteatru na imprezy plenerowe. Rodzice krzyczą, że za mało jest dzie-cięcych teatrzyków i innych ofert dla maluchów. Bo Białołęka to 120-tysięczna kul-turalna pustynia. Czy należy na koncerty orkiestry Romantica sprzedawać bilety czy je rozdawać - to sprawa dyskusyjna. Czy BOK powinien służyć głównie kon-certom i recitalom komercyjnym, czy być miejscem dla sztuki amatorskiej - to tak-że kwestia, której nie rozstrzygniemy. Wydaje się, że dyrektor Służewski potrafi łączyć jedno z drugim. Co do jednego jednak chyba nie ma wątpliwości. Skoro ko-lejna sala widowiskowa powstaje kilkaset metrów od istniejącej, podczas gdy na wschód od Płochocińskiej nie ma nic - to mamy do czynienia z niesprawiedliwością.Bartek Wołek