Właściciel zmarł, a rozgrzebana budowa straszy już 15 lat
20 sierpnia 2015
Budowa przy Modlińskiej 201 trwa od... 2000 roku. Rozgrzebany budynek niszczeje, psuje wygląd okolicy i - według mieszkańców - stanowi zagrożenie budowlane.
Zarząd wspólnoty mieszkaniowej interweniował wszędzie: u burmistrza, który przekazał sprawę inspektoratowi nadzoru budowlanego oraz u służb mundurowych. Zdaniem urzędników z wojewódzkiego inspektoratu nadzoru budowlanego problemu nie ma. W piśmie do wspólnoty mieszkaniowej napisali, że właściciel terenu poprawił ogrodzenie i teraz jest to "budowa pełną gębą". Kontrolerzy nie stwierdzili też złego stanu technicznego budynku. Mundurowi z kolei przyjechali na budowę i przegonili bezdomnych, którzy urządzili tu sobie libację alkoholową.
Prowizorka, która trwa tu od lat, prędko nie zniknie. - Jest kilkunastu spadkobierców tej nieszczęsnej nieruchomości. Jak to "w rodzinie", pewnie się między sobą kłócą. Budowa szybko nie ruszy, prędzej ta rudera się rozpadnie. Albo będzie straszyć jak niedokończona siedziba EuroPolGazu przy Literackiej na Bielanach - komentuje mieszkanka budynku obok. W prawie budowlanym nie ma zapisu o tym, że pozwolenie wygasa po śmierci właściciela. Po pierwsze, urzędnicy nie muszą wiedzieć o zgonie inwestora. Po drugie pozwolenie na budowę, jak i sama budowa stanowią majątek, który w postępowaniu spadkowym dziedziczą sukcesorzy. Jedynym obowiązkiem właściciela jest dbanie o to, by budowa nie stanowiła zagrożenia dla innych. Kiedy nie dopełnia tego obowiązku, urzędnicy lub policjanci mogą wezwać go do podjęcia stosownych działań - uporządkowania placu budowy, poprawienia ogrodzenia, zabezpieczenia posesji. A stan taki trwać może po wsze czasy.
Przemysław Burkiewicz