"Wielki test warszawskiej komunikacji". Absurdalna ustawka prezydenta stolicy
20 października 2021
Żeby promować usługę, z której i tak korzysta większość warszawiaków, ratusz zatrudnia celebrytów i nagina fakty w niebywały sposób.
"Dziś DZIEŃ BEZ SAMOCHODU. Zaprzyjaźniam się więc z komunikacją miejską. Okazuje się, że to nadspodziewanie łatwe" - sponsorowany wpis o takiej treści opublikowano 22 września na profilu instagramowym Grażyny Wolszczak.
"W 63 minuty z Winnicy na Służewiec. Autem dłuuuużej". Czyżby?
W reklamowaniu zalet komunikacji miejskiej Tramwaje Warszawskie zagalopowały się tym razem wyjątkowo daleko.
Aktorka, kojarzona w przeszłości jako ambasador jednego z producentów samochodów, była jedną z czterech osób, które otrzymały pieniądze podatników za promocję usługi, z której... większość warszawiaków korzysta.
Influenserzy "pracują" za nasze
Z własnych danych stołecznego samorządu wynika, że komunikacją miejską jeździ na co dzień ponad połowa mieszkańców, co jest wynikiem rewelacyjnym w skali Europy. Mimo to warszawski ratusz uważa, że powinien promować metro, tramwaje i autobusy.
- Posty influencerów dotyczyły kampanii komunikacji miejskiej, która trwała przez cały wrzesień w outdorze i w internecie - czytamy w odpowiedzi na nasze pytania, na którą czekaliśmy niemal miesiąc. - Umowa zawarta z agencją obejmuje zakres usług ze strony czterech influencerów na łączną kwotę 16 tys. netto. W kampanii wzięli udział: Grzegorz Hyży, Barbara Pasek, Grażyna Wolszczak, Jakub Kucner.
Absurdalny test
20 października urząd miasta pochwalił się kolejną reklamą, tym razem z udziałem Marcina Mellera i prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Mieli oni przeprowadzić "wielki test komunikacji miejskiej", w którym samorządowiec pojedzie transportem publicznym a celebryta samochodem. Jedynym uczciwym rozwiązaniem byłoby wylosowanie dwóch adresów, a następnie pokonanie drogi między nimi. Okazało się jednak, że trasa jest z góry ustalona. Początek "przypadkiem" wypadł przy wejściu na stację metra (prezydent nie musiał do niej nawet dojść), a koniec - na jednym z najpopularniejszych przystanków w Warszawie, gdzie tramwaje kursują z bardzo dużą częstotliwością. Taki wybór oznaczał oczywiście, że Meller mógłby nie uruchamiać samochodu i od razu się poddać. Jak łatwo przewidzieć, metrem i tramwajem Trzaskowski dotarł do celu znacznie wcześniej. Takie promowanie komunikacji miejskiej jest oczywiście zwykłą manipulacją. W Warszawie jest przecież mnóstwo miejsc, gdzie jedyny autobus rusza z pętli co pół godziny.
W komunikacie ratusza pojawiła się m.in. informacja, że komunikacja miejska jest znacznie tańsza od jazdy samochodem. Urzędnicy nie dodali, że auta i benzyna są wysoko opodatkowane, a tramwaje i metro potężnie dofinansowywane. W rzeczywistości trudno stwierdzić, czy komunikacja miejska jest tańsza, ponieważ wiele kursów jest nieefektywnych ekonomicznie ze względu na zbyt małą liczbę pasażerów. Ile warszawski ratusz zapłacił za wykonanie filmu? Nie wiadomo, ponieważ koszty są ukryte w budżecie urzędu.
- Marcin Meller nie otrzymał wynagrodzenia za udział w nagraniu - dowiedzieliśmy się w ratuszu. - To była akcja całkowicie pro bono. Pracownicy Biura Marketingu Miasta zaangażowani w projekt wykonywali swoje zadania w ramach swoich wynagrodzeń.
(dg)
.