Wielkanoc z rodziną. Policja może sprawdzić, czy mamy gości
11 kwietnia 2020
Wielkanoc to dla większości z nas czas szczególny. Często spędzamy te święta w gronie rodzinnym. - Czy można wsiąść do samochodu i odwiedzić bliskich? To pytanie pada dziś najczęściej w przestrzeni publicznej.
Przepisy nie mówią wprost, że nie można jechać na święta np. do rodziców, ale Ministerstwo Zdrowia stanowczo tego odradza. O to samo apeluje premier Mateusz Morawiecki: - Proszę wszystkich Polaków: zostańmy w domu na święta.
"Chcę pojechać samochodem na działkę. Czy coś mi grozi?"
Czy w czasie trwającej pandemii przepisy uniemożliwiają nam dłuższy wyjazd samochodem? I ile osób może podróżować w jednym aucie?
Tylko tak możemy sprawić, że za rok wszyscy będziemy mogli się spotkać cali i zdrowi - podkreślił premier. - Wierzę, że ta trudna Wielkanoc okaże się wielkim świętem nadziei i nowego życia. Niech ta nadzieja nas zjednoczy. Niech nas pokrzepi i niech doda nam sił, abyśmy potrafili sobie radzić z wyzwaniami, jakie będą nas czekać w najbliższych dniach, tygodniach i miesiącach - podkreślił szef rządu.
Apel czy nakaz?
Premier i minister zdrowia proszą, tymczasem policja zaskakuje kolejnymi własnymi interpretacjami niejasnych, a zdaniem wielu prawników, nielegalnych przepisów. Komisarz Robert Opas z biura prasowego Komendy Głównej Policji był pytany przez PAP o Wielkanoc. Zaznaczył, że spotkania w gronie rodzinnym, jeśli bliscy na co dzień ze sobą nie mieszkają, nie są teraz dobrym pomysłem. Pytany, czy policja będzie sprawdzać mieszkania, czy są w nich inne osoby, na przykład na podstawie doniesień sąsiadów, odpowiedział, że "jeżeli będą ku temu podstawy, albo otrzymamy zgłoszenie, że w danym mieszkaniu odbywa się zgromadzenie, to jak najbardziej będziemy takie sygnały sprawdzać".
- W takich przypadkach takie osoby raczej nie będą karane mandatami, tylko od razu będzie o fakcie informowany Sanepid, który może nałożyć karę administracyjną od 5 do 30 tysięcy złotych - poinformował policjant w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Niejasne przepisy, wszechwładny policjant
Niestety wszystko wskazuje na to, że o karze zdecyduje konkretny funkcjonariusz. Decyzja zależy od jego interpretacji, bowiem zgodnie z wytycznymi rządu możemy poruszać się tylko w trzech przypadkach: dojazdu do pracy, wolontariatu i załatwiania spraw niezbędnych do życia codziennego (aby zrobić zakupy, wykupić lekarstwa, udać się do lekarza, opiekować się bliskimi, czy wyprowadzić psa).
Jednocześnie nie wprowadzono zakazu przemieszczania się w najbliższych dniach, jeśli to jest konieczne w celu "zaspokojenia niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego". Z pewnością dla wielu ludzi odwiedzenie chorej matki na Wielkanoc mieści się w tej kategorii potrzeb, ale mundurowi mogą mieć inne zdanie, bo przepisy są bardzo nieprecyzyjne.
- Jeżeli są to osoby niesamodzielne i nie są w stanie sobie same poradzić, to jest to jeden z przypadków niebudzących wątpliwości i koniecznych, aby takim osobom pomóc - mówił dla PAP komisarz Robert Opas.
RPO: "To bezprawie"
Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zwraca uwagę, że rząd nie miał prawa wprowadzić ograniczenia swobód obywatelskich na mocy rozporządzenia. Zdaniem rzecznika w tym celu konieczna byłaby odpowiednia ustawa, przegłosowana w Sejmie i Senacie oraz podpisana przez prezydenta.
- Rozumiemy wprowadzanie ograniczeń swobody przemieszczania się i kontaktów społecznych - czytamy w komunikacie biura rzecznika praw obywatelskich. - Niemniej po raz kolejny podkreślamy, że ograniczenia te muszą być wprowadzone z poszanowaniem konstytucyjnych standardów ochrony podstawowych praw i wolności.
(DB)
.