Właściciel ruiny przy Łuckiej nie ma lekko. Burmistrz zawiadomił prokuraturę, konserwator ukarał grzywną
12 kwietnia 2021
Bycie właścicielem zrujnowanej XIX-wiecznej kamienicy nie jest łatwe. Konserwator zabytków zdecydował o nałożeniu na jednego z nich kary w wysokości 50 tys. zł.
Stojąca przy Łuckiej 8 kamienica powstała w latach 70. XIX wieku na zlecenie przedsiębiorcy Abrama Włodawera. Jest najstarszą istniejącą do dziś czynszówką na Woli, przez wiele osób całkowicie błędnie uznawaną za najstarszy zabytek w dzielnicy.
Gratka dla miłośników historii. Powstaje Muzeum Fabryki Norblina
Na rogu Prostej i Żelaznej zostanie otwarte muzeum upamiętniające dzieje przemysłu na Woli.
Przetrwała obie wojny światowe, ale w czasach komunizmu - tak jak wiele innych XIX-wiecznych obiektów - została pozbawiona zdobień fasady, została upaństwowiona i popadła w ruinę.
Rudery przy Łuckiej
W ciągu kolejnych dekad urzędnicy zaniedbali kamienicę Włodawera do tego stopnia, że zaczęła grozić zawaleniem. W latach 90. została wpisana do rejestru zabytków, a w 2012 roku - zwrócona spadkobiercom dawnych właścicieli i od tego czasu znajduje się w rękach prywatnych. Decyzją mazowieckiego konserwatora zabytków prof. Jakuba Lewickiego obecny właściciel musi zapłacić 50 tys. zł grzywny za to, że w opinii urzędników nieodpowiednio dba o swój budynek.
- Celem jest przymuszenie właściciela do zabezpieczenia budynku ze względu na zagrożenie zniszczeniem tego zabytku - informuje biuro konserwatora. - To już kolejna grzywna w celu przymuszenia do wykonania prac zabezpieczających i najwyższa przewidziana prawem w tej sytuacji. Jeśli w dalszym ciągu obowiązek nie zostanie wykonany, konserwator będzie zmuszony do dalszego kontynuowania postępowania egzekucyjnego, m.in. wymierzenia kolejnych grzywien.
Burmistrz zawiadomił prokuraturę
Gdy w ubiegłym roku nadzór budowlany stwierdził, że stan zabytku się pogorszył, wolski ratusz powiadomił prokuraturę. Sprawa została umorzona, ale w marcu sąd zdecydował, że śledztwo musi zostać wznowione.
- Chcieliśmy, aby prokuratura zbadała wątpliwości podnoszone przez mieszkańców, radnych i inspektorów nadzoru budowlanego - mówi burmistrz Krzysztof Strzałkowski.
(dg)