W przychodni nie jest kolorowo
24 kwietnia 2009
Chciałabym odnieść się do artykułu o służbie zdrowia w dzielnicy Wawer.
Dam przykład. Na początku marca musiałam pójść do lekarza pierwszego kontaktu po receptę i skierowanie na badania. Udałam się do przychodni o 19.30, gdyż wiedziałam, że lekarz jeszcze przyjmuje, a ośrodek jest czynny do 20.00. Drzwi były zamknięte, a na nich wisiała kartka "W okresie je-sienno-zimowym przychodnia czynna od 7.30 do 19.30". Byłam zaskoczona. Na-stępnego dnia rano musiałam udać się po numerek do lekarza, w kolejce stanęłam o 6.30 i byłam czwarta. Panie pracujące w rejestracji przyszły o 7.15, weszły drugą furtką, żeby nie przeciskać się przez spory już tłum pacjentów. O godz. 7.20 zostaliśmy wpuszczeni do budynku, o 7.30 rozpoczęto przyjmowanie. Mój lekarz tego dnia przyjmował od 8.00. Pani, która stała pierwsza otrzymała numerek na 8.00, a ja już na 10.20. Gdzie podziały się numerki między nami? Podobno część numerków zaznacza lekarz, ale czemu aż tyle i dlaczego w godzinach rannych, kie-dy w kolejce czeka najwięcej osób z gorączką i w złym stanie zdrowia? Radziłabym pani dyrektor przyjechać rano do przychodni i obejrzeć ten obrazek. O telefo-nicznym załatwieniu sprawy też można zapomnieć do 11.00.
Jest jeszcze jeden problem, związany nie tylko z przychodnią - zaparkowanie samochodu. Parking jest mały i zastawiony samochodami z rejestracjami z Otwoc-ka czy Karczewa. Ludzie dojeżdżają autem do Falenicy, a potem przesiadają się do komunikacji miejskiej. Dzieje się tak też w innych miejscach: okolicach poczty, na ul. Młodej, między ul. Młodą a torami kolejowymi. Falenica ma wiele problemów, ale nikt się nimi nie zajmuje. To teren nazywany nieformalnie ziemią niczyją, za-pomnianym miejscem, trzecim światem.
Pozdrawiam redakcję
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji
PS. Do lekarza dostałam się dopiero o 11.40.