W Legionowie złamano ciszę wyborczą. Portal internetowy to nie płot
14 października 2019
W weekend 12-13 października na terenie całego kraju obowiązywała w mediach cisza wyborcza. Tymczasem połowa legionowskich portali internetowych bez skrępowania wyświetlała banery wyborcze kandydatów. Czy złamały prawo?
Pomimo trwającej od północy z piątku na sobotę aż do godziny 21 w niedzielę ciszy wyborczej, w większości legionowskich mediów internetowych banery wyborcze kandydatów startujących w niedzielnych wyborach "hulały" w najlepsze. Na witrynie "Powiatowej" bez trudu można było znaleźć reklamy promujące Jana Grabca z Koalicji Obywatelskiej, Stefana Traczyka z Prawa i Sprawiedliwości, czy Artura Pozoreka z PSL. Na witrynie najstarszego legionowskiego tygodnika "To i Owo" wyświetlane były banery Mariusza Błaszczaka, Roberta Szydlika i Stefana Traczyka (wszyscy z PiS), Emilii Oleksiak z PSL, czy Anny Gajewskiej z Bezpartyjnych.
Reklamował PiS w czasie ciszy wyborczej. Sąd: "Jest niewinny"
Sąd Rejonowy w Pruszkowie uniewinnił redaktora naczelnego portalu internetowego nadarzyn.tv w związku z naruszeniem ciszy wyborczej przed wyborami samorządowymi w 2018 roku. Portal reklamował kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w dniu głosowania i dzień wcześniej. Zdaniem sądu - mógł to robić.
Portal "Wirtualne Legionowo" reklamował Jana Grabca. Były też redakcje przestrzegające ciszy wyborczej, jak chociażby nasza redakcja, "Legio24", "Miejscowa" czy "Kurier Jabłonny".
Policja swoje, sąd swoje...
Co ciekawe, banery wyborcze kandydatów poznikały niemal w większości w poniedziałek o poranku, więc tuż po wyborach. Czy media mogą w taki sposób działać? Niedawno Sąd Rejonowy w Pruszkowie uniewinnił redaktora naczelnego portalu internetowego nadarzyn.tv w związku z naruszeniem ciszy wyborczej przed wyborami samorządowymi w 2018 roku. Portal reklamował kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w dniu głosowania i dzień wcześniej. Zdaniem sądu - mógł to robić. Tymczasem zgodnie z art. 498 Kodeksu wyborczego, zakazuje się prowadzenia wszelkiej agitacji w czasie ciszy wyborczej, pod rygorem grzywny do 5 tys. zł. I właśnie takiego wykroczenia dopatrzyła się Komenda Powiatowa Policji w Pruszkowie, która to wcześniej wystąpiła do tamtejszego sądu o ukaranie wydawcy lokalnego portalu. Póki co nie wiadomo, czy policja odwoła się do wyższej instancji, bo nie dostała pisemnego uzasadnienia wyroku.
Reklamy zniknęły tuż po wyborach
Przed sądem wydawca nadarzyn.tv tłumaczył się, że wyświetlał te same banery, co wcześniej, w czasie trwania kampanii. Gdyby przyjąć jednak tak absurdalną interpretację, każda telewizja czy radio mogłyby emitować podczas wyborów te same spoty co przed ciszą, a zakaz dotyczyłby jedynie emisji nowych. Internet to także nie płot, gdzie warunkowo mogą wisieć reklamy umieszczone na nim wcześniej, pod warunkiem, że nie zmieniają dotychczasowego miejsca. Każde otwarcie strony www to nowa emisja i nowa agitacja, której prawo zakazuje. Wiodące na rynku portale internetowe, w czasie ciszy wyborczej nie tylko nie emitują żadnych reklam, ale nawet blokują możliwość umieszczania komentarzy na forach. Ponadto, należy też pamiętać, iż banery wyborcze na stronie internetowej kandydat wykupuje na określone dni. Nie ma prawa zlecić emisji na czas ciszy wyborczej. Powinny więc one zniknąć z portali w piątek o godz. 23:59. W przypadku "Powiatowej", "To i Owo" oraz "Wirtualnego Legionowa" - tak się jednak nie stało. Reklamy zniknęły dopiero tuż po wyborach.
PKW ma problem
Okazuje się, że Państwowa Komisja Wyborcza ma problem z interpretacją Kodeksu wyborczego, jak i znajomości podstawowych zasad działania stron internetowych. - Materiały czy publikacje wprowadzone do obiegu przed rozpoczęciem ciszy wyborczej mogą w nim pozostać. Należy podkreślić, że do oceny, czy w danym przypadku doszło do naruszenia ciszy wyborczej, uprawnione są wyłącznie organy ścigania i sądy - poinformował nas niedawno Wojciech Dąbrówka, rzecznik prasowy PKW.
Sama cisza wyborcza w dobie internetu i mediów społecznościowych wydaje się być "przeżytkiem", ale dopóki prawnie nie zostanie zniesiona, to obowiązuje i należy jej bezwzględnie przestrzegać. Portal internetowy ma oprogramowanie, w którym określa się datę początkową i końcową wyświetlania informacji lub reklamy - co do minuty. Określenie daty końcowej wyświetlania banera wyborczego, to obowiązek wydawcy. Nieokreślenie - to naruszenie ciszy wyborczej. A jeśli dany portal internetowy jest słaby technicznie i nie ma takiej możliwości, to wówczas banery zdejmuje się jednym kliknięciem - dokładnie tak, jak nasze lokalne portale zrobiły tuż po wyborach, czyli w poniedziałek z samego rana.
(DB)
.