Utracony świat ulicy Jeziorowej w Wawrze
26 lutego 2010
Właśnie teraz, gdy na dworze niepodzielnie panuje piękna zima, śnieg pokrywa grubą warstwą wszystko dookoła, a dzieci mają swoje zimowe ferie, zobaczyłem przez chwilę włóczące się po ulicach Przygodnej i Jeziorowej gromady młodzieży w wieku szkolnym.
A przecież mogłoby być zupełnie inaczej. Gdyby tylko władze dzielnicy (wcześ-niej gminy) Wawer i władze Warszawy w odpowiednim momencie choć odrobinę zastanowiły się nad problemem wspólnej przestrzeni, choć trochę poczuły potrzebę zachowania unikalnej części Wawra, jakimi były tereny położone przy ulicy Jezio-rowej, dziś te dzieci miałyby do dyspozycji górkę do zjeżdżania na sankach, staw (płytki) do uprawiania na łyżwach gry w hokeja, przestrzeń wzdłuż łachy Zbytki do zimowych spacerów. Ale stało się zupełnie inaczej. Włodarze przestrzeni nie uporali się z presją, nie doprowadzili do skutecznego uchwalenia planu przestrzennego za-gospodarowania, nie byli w stanie ochronić wysokiej skarpy, jeziorka (Łachę Zbytki), podmokłych łąk, trzcinowisk, wierzb, topoli, lasku olsowego składającego się z olch i wierzb. Nie byli w stanie uchronić tego cennego przyrodniczo skrawka przed zabudową, ogrodzeniem, pocięciem płotami, podniesieniem gruntu, a nawet zasypaniem jednego ze stawów (na nim stoją teraz domy!).
Pamiętam jeszcze kilkanaście lat temu dochodzące ze skarpy okrzyki dzieciarni zjeżdżającej na sankach, pamiętam te zawzięte mecze hokejowe na jeziorku. Zwo-lenników ścigania krążka z kijem nigdy nie brakowało. Pamiętam te wspaniałe chwile z wędką nad łachą spędzone w tajemniczo szumiących trzcinach. Nie wspomnę już o długich spacerach wokół jeziorka z niezapomnianymi widokami na łąki, olszynę i piękne drzewa wierzbowe.
Tak się często zastanawiam - dlaczego nikt z władzy, mimo próśb rdzennych mieszkańców o konieczny wykup tych terenów (pozostawały i pozostają w rękach prywatnych) i zachowanie ich niepowtarzalnego charakteru, nie podjął się tego za-dania, nie utworzył strefy parkowej, obszaru wspólnego dla wszystkich. Wykreowa-na onegdaj koncepcja parku została przez władze całkowicie zignorowana.
Dziś już prawie wszystko stracone. Mniejszy staw zasypano, zabudowano, większy staw ogrodzono, skarpę zniwelowano, drzewa wycięto, część drzew okale-czono i powoli umierają, na łąkach grunt podniesiono, wybudowano domy (niektóre o urodzie "leżących" bloków), odcięto ekosystemy od siebie, pozwolono na inten-sywną zabudowę i zasiedlanie tam gdzie zabudowa powinna być mniej zagęszczona (choćby z racji zabudowy już istniejącej).
Dla starszych mieszkańców tej części Wawra brak chęci zachowania tego frag-mentu krajobrazu dla wszystkich jest aktem absolutnie niezrozumiałym i, co tu du-żo gadać, barbarzyńskim.
Andrzej Werba