Tłok w stołówce na Porajów
28 września 2011
- Przeładowanie stołówki stwarza niebezpieczeństwo - napisała do nas mama jednego z uczniów Szkoły Podstawowej nr 314. Dyrekcja potwierdza, że duża liczba dzieci je obiady, jednak jest zdziwiona alarmem.
- Stołówka jest potwornie zatłoczona. Aby do niej wejść, trzeba stać w długiej kolejce - mówi mama jednego z uczniów. - Szczęśliwiec, któremu uda się w końcu wejść do środka nie ma pewności, że spokojnie zasiądzie przy stoliku, gdy odbierze swoje danie.
Sprawdziliśmy. Ze stołówki w Szkole Podstawowej nr 314 przy ul. Porajów korzysta aż 600 uczniów. Dzieci mają trzy 20-minutowe przerwy obiadowe. Do ich dyspozycji jest 100 miejsc siedzących. Wygląda więc na to, że na jednej przerwie na jedno miejsce przypada dwóch uczniów. Mało któremu dziecku wystarcza pół przerwy na zjedzenie obiadu. Co na to dyrekcja szkoły?
- Zarówno ja, jak i pracownicy stołówki oraz nauczyciele czuwamy nad bezpieczeństwem i porządkiem w czasie wydawania obiadów. Owszem, jest ciasno, kolejki są długie, ale nigdy nie było tego typu problemów - wyjaśnia dyrektor szkoły Iwona Turowska. - Nikt nie stoi z gorącym talerzem w ręce. Przecież można najpierw zjeść zupę, a potem stanąć w kolejce po drugie danie, wtedy będzie prościej. Robimy wszystko, żeby wydawanie posiłków odbywało się sprawnie. Poza tym część dzieci, szczególnie młodszych, je obiady po przerwach - uspokaja dyrektorka. Podkreśla też, że nikt z rodziców nawet nie zasygnalizował jej takiego problemu i zaprasza do rozmów i informacji o tym, co w szkole im się nie podoba. Tylko w taki sposób jest możliwość porozumienia i ułatwienia życia wszystkim.
Anna Sadowska