Tivoli się nie poddaje
3 lipca 2009
A dokładnie mieszkańcy tego osiedla u zbiegu ulic Malborskiej i Wincentego na Bródnie. O ich perypetiach pisaliśmy w poprzednim "Echu".
Kiełbasa wyborcza
- Plany burmistrzów Targówka - panów Grzegorza Zawistowskiego i Janusza Janika - dotyczące rewitalizacji terenu nad kanałkiem i budowy promenady, nijak się mają do wcześniejszych ustaleń - mówi Dariusz Świderski, który reprezentuje wspólnotę mieszkańców Tivoli. - Przecież osiedle powstało zgodnie z miejscowym planem za-gospodarowania przestrzennego, developer otrzymał prawomocne pozwolenie na budowę.Jak przypuszczają mieszkańcy, pomysł się zrodził, ponieważ niebawem są wy-bory samorządowe i trzeba się czymś wykazać. A budowa promenady świetnie się do takiego celu nadaje. Oburza ich dodatkowo, że developer dużo wcześniej wie-dział o zamiarach władz Targówka, ale skrzętnie to przed nimi ukrywał. Ma plany budowy kolejnego osiedla i nie może podpaść burmistrzom. Dlatego zapewne skłonny jest oddać dzielnicy sporny teren za symboliczną złotówkę, nie zważając na mieszkańców.
- Developer zaczął z nami rozmawiać dopiero po nagłośnieniu sprawy w me-diach - podkreśla Dariusz Świderski. - Doczekaliśmy się nawet spotkań, rozmów i ustaleń.
Jak wyjaśnia Dariusz Świderski, 16 czerwca podczas spotkania developera z mieszkańcami zapadły ustne ustalenia, zgodnie z którymi wspólnota miała otrzy-mać umowę dzierżawy oraz tzw. służebność gwarantującą wyłączne korzystanie z placu zabaw i terenów zielonych.
- Niestety 25 czerwca developer wycofał się z tych obietnic - mówi Dariusz Świ-derski. - Nie chce się zgodzić nie tylko na służebność, lecz także na oddanie zarzą-dzania osiedlem i zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia wszystkich mie-szkańców. Po prostu wycofał się z tego, co wcześniej mówił.
Wspólny problem
Inaczej sprawę przedstawia przedstawiciel developera Sebastian Włodarski. Pod-kreśla chęć porozumienia z mieszkańcami.- Rozmowy z mieszkańcami trwają cały czas - mówi. - Zależy nam na tym, by wspólnie rozwiązać problem. Czekamy na odpowiedź burmistrza na pismo, w któ-rym prosimy o ponowne rozpatrzenie sprawy i ewentualne odstąpienie od pomysłu budowy promenady.
Jak wyjaśnia Sebastian Włodarski, trzeba jednak liczyć się z tym, że dzielnica utrzyma decyzję. Wtedy developer odda jej sporny teren za symboliczną złotówkę i będzie szukał najlepszego dla mieszkańców rozwiązania.
Nawet, jeśli trzeba będzie przesunąć ogrodzenie, plac zabaw pozostanie, bę-dzie co najwyżej odrobinę mniejszy - wyjaśnia. - Zależy nam bowiem na tym, by mieszkańcy mieli to, co obiecywaliśmy. I cały czas się z nimi spotykamy i rozma-wiamy, by nie myśleli, że ich lekceważymy.
Czy można wierzyć tym zapewnieniom, skoro mieszkańcy uważają, że ich oszukano? O problemie dowiedzieli się późno i długo nikt niczego nie wyjaśniał.
Niewiele przyniosło niedawne spotkanie przedstawicieli mieszkańców z wicebur-mistrzem Januszem Janikiem.
- Developer musi cofnąć ogrodzenie - mówi w imieniu władz dzielnicy jej rzecz-nik prasowy Rafał Lasota. - W tej chwili to już tylko sprawa między developerem a mieszkańcami. My musimy się trzymać litery prawa. A zgodnie z nim, tak blisko linii brzegowej nie może być ogrodzenia.
Na co w takim razie liczy developer, który czeka na odpowiedź burmistrza? Chyba chce mieć czarno na białym, że sprawa jest przegrana. Ale mieszkańcy Tivoli będą walczyć.
Jolanta Zientek-Varga