Teatr 59 minut z Bemowa: chcemy przeczytać o sobie recenzję
29 września 2014
- Już dawno przestaliśmy być teatrem amatorskim. Chcemy być poważnie traktowani przez widza - mówi Jolanta Sikorska, twórczyni, reżyser i szefowa grupy teatralnej przy Bemowskim Centrum Kultury Art.Bem.
Grają w całej Warszawie
Stwierdzenie, że "Teatr 59 minut" działa przy Art.Bem, nie odbiega daleko od prawdy, ale jednak nie do końca jest precyzyjne. Próby odbywają się właśnie tam - przy Górczewskiej 201, ale spektakle są grywane w różnych miejscach Warszawy.
- Najbliższa premiera to "Między nami dobrze jest" według tekstu Doroty Masłowskiej. Kilka lat temu graliśmy "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" i może do tej sztuki jeszcze wrócimy. Występujemy w W.A.D.A. Puławska, to niewielkie miejsce, więc oba spektakle (drugi 16 października) będą raczej zamknięte. Spektakle wystawiamy także w Teatrze Academia i Klubie Studenckim "Karuzela" w osiedlu Przyjaźń. Tam mieliśmy zagrać na początku listopada, ale nie wiadomo, czy tak się stanie. Zmienił się najemca i w tej chwili wszystkie przedsięwzięcia zostały wstrzymane. Jeżeli chodzi o repertuar, to wolimy sztuki współczesne, głównie polskich autorów. W takim przypadku łatwiej o pozwolenie na wystawienie sztuki. Gdy chcieliśmy wystawić "Łysą śpiewaczkę" Ionesco, musieliśmy płacić ZAIKS-owi - opowiada Jolanta Sikorska. - Czystej klasyki nie gramy. Ale na przykład wystawialiśmy "Śluby" Witolda Gombrowicza. Zauważyliśmy, że jeżeli widz zapłaci choćby niewiele, to już ze spektaklu nie wyjdzie. Nawet, gdyby mu się nie podobało - twierdzi Jolanta Sikorska.
Szefowa teatru dzień ma szczelnie wypełniony. Od rana w Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Garbińskiego na Woli prowadzi warsztaty teatralne, w ramach zwykłych lekcji. Z wykształcenia jest socjologiem, ale to teatr pochłonął ją niemal bez reszty. Zaczynała w Ośrodku Praktyk Teatralnych Gardzienice. Prowadzi zajęcia z teatrem seniora w Broniszach.
- W tym roku zaczynam zajęcia z seniorami w Ożarowie Mazowieckim. Pracuję z dziećmi na Bemowie. Biorę udział w programie Brave Kids, gdzie jestem liderem artystycznym. To cykl warsztatów teatralnych dla dzieci z całego świata. Zaczynamy w niewielkich miastach, a potem setka dzieci pracuje we Wrocławiu nad spektaklem. To taka praca multikulturowa - mówi pani Jolanta. - Przeszłam rozmaite kursy dające mi uprawnienia do nazywania się pedagogiem czy instruktorem kulturalnym. Spektakle staram się robić całościowo. Jestem reżyserem, ale i producentem. Dbam o scenografię, angażuję muzyków wspomagających nasze spektakle na żywo. Także grafików, a to wszystko trudne, bo trzeba znaleźć nie tylko dobrych, ale i takich, którzy zechcą pracować za darmo. Mamy minimalny budżet, wspomaga nas Bemowskie Centrum Kultury, ale nie są to wielkie kwoty. Niektóre spektakle gramy za darmo, niektóre biletujemy. Być może będziemy iść w tę drugą stronę. Zauważyliśmy, że jeżeli widz zapłaci choćby niewiele, to już ze spektaklu nie wyjdzie, bo wtedy sprawę traktuje poważnie - twierdzi.
A skąd ta specyficzna nazwa "Teatr 59 minut"? Co ma oznaczać?
- Chcemy być jak najbardziej konkretni i nie zanudzać widza. Teraz coraz częściej nasze spektakle trwają dłużej niż 60 minut, ale nie przekraczają godziny i 15 minut. Zainteresowanie jest spore. Mamy satysfakcję - mówi pani Jola.
Czego aktorom brakuje? - Potwierdzenia, że robimy to dobrze. A może niedobrze? - zastanawia się szefowa teatru. - Chcielibyśmy przeczytać o sobie jakąś recenzję. Dostaję maile od widzów, ale to jednak nie to samo. Niech nas ktoś w końcu opisze.
mac