Szczur, który nie jest szczurem
28 maja 2010
- Dziesiątki tłustych szczurów biegają po trawnikach i brzegach kanałku Bródnowskiego - alarmują "Echo" mieszkańcy bloków położonych w jego pobliżu. Niepokojące jest to, że gryzonie zapuszczają się między okoliczne budynki.
Rzecznik uspokaja mieszkańców, że najprawdopodobniej owe gryzonie to nie szczury, a chronione prawem karczowniki ziemnowodne. - Kilka lat temu również mieliśmy zgłoszenia o szczurach nad kanałkiem, a okazało się, że były to właśnie karczowniki - gryzonie bardzo podobne do szczurów kanałowych, które są cał-kowicie niegroźne dla ludzi i nie można wyrządzać im krzywdy - mówi Rafał Lasota.
Ogon na 12 cm
Takiego gryzonia rzeczywiście można się wystraszyć. Karczownik ma około 20 cm długości i prawie 12-centymetrowy ogon. Zwierzątka te, z rodziny chomikowatych, żyją na ogół w stadach rodzinnych, prowadząc ziemnowodny tryb życia w pobliżu jezior, kanałów i rzek. Swoje gniazda umieszczają w gęsto zarośniętych terenach, a nory kopią tuż pod powierzchnią ziemi, z których wyjścia często znajdują się pod wodą. Są całkowicie nieszkodliwe dla ludzi i żywią się roślinami, głównie trawą i wodną zielenią. Nie pogardzą też gałązkami, pączkami, korzonkami czy spadłymi owocami.Podobne problemy z karczownikami były już na Targówku dwa, trzy lata temu, ale po jakimś czasie gryzonie przeniosły się w inne miejsce. Zwierzęta te roz-mnażają się po latach urodzajnych, później ich populacja się zmniejsza. Taki cykl powtarza się mniej więcej co 3-4 lata. Wygląda więc na to, że w tym roku nad ka-nałkiem Bródnowskim karczowników właśnie przybyło.
Rozmnożenie populacji tych niegroźnych gryzoni to nie tylko problem naszej dzielnicy. W ubiegłych latach było ich sporo także na Mokotowie w parku Arkadia i na Bemowie przy Forcie Bema. Tam po sprawdzeniu placu zabaw, na którym poja-wiały się rzekome szczury, okazało się, że są to właśnie niegroźne karczowniki. Aby uspokoić mieszkańców, dzielnica postanowiła wywiesić tablice informacyjne ze zdjęciami gryzonia i informacją o nim. Inwestycja nieduża, bo zaledwie kilkadzie-siąt złotych, a wszyscy poczuli się bezpieczniej. Sanepid jednak przypomina, że każde dzikie zwierzę jest niebezpieczne i nie należy się do niego zbliżać. Gryzonie mogą przenosić choroby i bakterie, takie jak salmonellę, czy grzyby.
Może władze naszej dzielnicy powinny wziąć przykład z Bemowa i również wy-wiesić tablice informacyjne? Koszty są niewielkie, a spokój mieszkańców - bezcen-ny.
Maciej Kamiński