Świąteczne tradycje w Polsce
19 marca 2008
Okres świąteczny już się rozpoczął. Dziś przeżywamy go zupełnie inaczej niż nasi przodkowie. Powoli zapominamy o wielu tradycjach, które kiedyś były żywe. O tradycyjnym obchodzeniu świąt opowiada Ewa Chomicka z Państwowego Muzeum Etnograficznego.
Wielka Środa
W południowej Polsce wciąż żywym zwyczajem jest palenie kukły Judasza. To sym-boliczne odpokutowanie przez Judasza zła, jakie wyrządził zdradzając Jezusa i wydając go oprawcom.Wielki Czwartek
Od tego dnia zaczynało się robić mroczno i tajemniczo. Wiązało się to z okresem głębokiej żałoby, jaka następuje w Wielki Piątek i trwa do niedzielnego poranka. Nasi przodkowie wierzyli, że w Wielki Czwartek, w wigilię śmierci Chrystusa, dom nawiedzały duchy. Nie wolno było tego dnia pracować ostrymi narzędziami, np. szyć lub robić na drutach, żeby nie naruszyć przypadkiem krążącej duszy umarłego człowieka. Odprawiana w Wielki Czwartek msza upamiętnia Ostatnią Wieczerzę. Tego dnia są zawiązywane dzwony, w kościele można usłyszeć tylko kołatki albo terkotki. To instrumenty związane z Wielkim Postem. Po raz pierwszy używało się ich w połowie Postu, kiedyś młodzi chłopcy chodzili z nimi po wsi i oznajmiali, że do końca Postu zostało już tylko 20 dni. Dziś odzywają się właśnie w Wielki Czwartek.Wielki Piątek
To dzień żałoby i wielkiego smutku. Kiedyś ludzie tego dnia ubierali się na czarno. W tym kolorze były także dekoracje w kościele. Dziś kolorem dominującym w sza-tach liturgicznych jest czerwony - kolor krwi, ale także życia oraz zmartwychwsta-nia. Wielki Piątek to czas odsłaniania symbolicznych grobów. Na Zachodzie jest on zapominany, u nas wciąż bardzo mocno obecny. Na południu Polski przy grobie ustawia się specjalna straż, która nazywa się Turki Wielkanocne. Są przebrani w orientalne stroje. Legenda mówi, że to zwycięzcy bitwy pod Wiedniem, którzy po-konali Turków i wrócili do domów właśnie w Wielki Piątek. W Warszawie zwyczaj czuwania przy grobie jest także obecny. Straż pełnią zazwyczaj członkowie wspól-not modlitewnych albo harcerze.Wielka Sobota
To oczywiście czas święcenia pokarmów, a także ognia i wody. Wśród pokarmów w koszyczku powinny być jajka (symbol życia i zmartwychwstania), kiełbasa (symbol dostatku), chleb (absolutna podstawa egzystencji oraz symbol Chrystusa), chrzan i czasami ocet (symbole wielkiego cierpienia Chrystusa), sól, ewentualnie pieprz, czasami babeczki drożdżowe oraz baranek. W tradycji ludowej kurczak jest abso-lutnie zakazany. Podanie mówi, że gdy Chrystus był przybijany do krzyża, jego oprawcy zgubili jeden gwóźdź. Była więc szansa, że będzie cierpiał mniej. Przy-błąkała się jednak jakaś kura, która zaczęła grzebać w ziemi i odgrzebała gwóźdź. Mięso kurczęcie jest więc uznawane za przeklęte. Dziś święconki są małe, kiedyś były większe - są przekazy mówiące o tym, że ludzie nieraz święcili wszystko, co jedli podczas świąt wielkanocnych. Były to wielkie tace wypełnione po brzegi jad-łem. Wielka sobota oprócz święcenia pokarmów oraz malowania pisanek upływała na sprzątaniu i przygotowywaniu się do świąt.Niedziela Wielkanocna
Poranek niedzielny to w kulturze wsi absolutna konieczność pojawienia się na mszy rezurekcyjnej. Nazwa "rezurekcja" oznacza zmartwychwstanie. Rezurekcja to msza, która łączy się z procesją - trzykrotnym obchodzeniem kościoła. Jeszcze przed mszą młode dziewczyny biegły rano przed wschodem słońca lub tuż po wschodzie do najbliższego strumienia, żeby się w nim umyć. Wierzono, że woda tego dnia zahartuje ciało i sprawi, że skóra będzie piękna. Po mszy gospodarze wracali do domów bryczkami, na wyścigi. Rywalizowali o status "gospodarza wszystkich gospodarzy", temu się będzie najlepiej darzyło i będzie miał najwięcej do powiedzenia w najważniejszych dla wsi sprawach. Po powrocie trzeba było po-kropić całe gospodarstwo wodą święconą. Ten zwyczaj zachował się do dziś. To ko-lejny gest ochronny. Śniadanie wielkanocne zaczynało się od dzielenia jajkiem - był to gest zawiązywania wspólnoty. Dziś Niedziela Wielkanocna upływa na wielkim obżarstwie, tak było też dawniej. Cały okres postu to był czas zaciskania pasa. Ży-wiono się głównie ziemniakami i żurem, który potem podczas świąt wielkanocnych symbolicznie grzebano oraz śledziami. Po zakończeniu postu śledzie wieszano bądź przybijano do drzewa. Była to forma zemsty za to, że przez 40 dni trzeba było się tym śledziem żywić. Kiedyś bardzo ważne były zabawy wiosenne. Polegały one na huśtaniu się na specjalnie przygotowanych huśtawkach. Był to zwyczaj dla młodych ludzi. Huśtanie w kulturze to wprowadzanie się w stan amoku. Traktowano to jako wprowadzenie w czas wiosny - życia i energii.Poniedziałek Wielkanocny
To głównie śmigus-dyngus lub tzw. lany poniedziałek. Tradycja ta powstała naj-prawdopodobniej w XV wieku. Była połączeniem dwóch zwyczajów śmigusa i dyn-gusa. Dyngowanie to chodzenie po domach. Gospodarze musieli się wykupywać, np. pisankami czy pieczywem, żeby nie zostać oblanym. Śmigus to śmiganie ga-łązkami. Zarówno śmigus jak i dyngus łączą się z pobudzaniem do życia. Dziś tra-dycja oblewania wodą straciła swój pierwotny charakter. Kiedyś w poniedziałek wielkanocny mężczyźni oblewali kobiety, które im się podobały. Była to forma adoracji. Mniej urodziwe panny czasem same się oblewały, żeby ludzie sądzili, że podobają się chłopcom. Dziewczyny rewanżowały się chłopcom we wtorek wielka-nocny. Dziś ta tradycja zanikła. Jest jeszcze jedna ważna tradycja związana z Poniedziałkiem Wielkanocnym, ale dotyczy ona tylko wsi Dobra pod Limanową. Tam do dziś chodzą tak zwane dziady śmiguśne. To ludzie przebrani w powrósła słomiane, z zasłoniętymi twarzami. Postacie kobiece mają ze sobą lalki uwinięte z gałganków. Dziady oblewają w kompletnej ciszy. Wiąże się to z legendą, która mówi, że są to jeńcy, którzy wyrwali się z tatarskiej niewoli. Podczas tej niewoli obcięto im języki i zmasakrowano ciała, stąd ubiór tych postaci, który ma zasłaniać ich rany. Ludzie z tej wsi przygarnęli ich właśnie w Poniedziałek Wielkanocny. Od tego czasu wieś nazywa się Dobra. Druga wersja legendy mówi, że to potomkowie Żydów, którzy ukrzyżowali Chrystusa. Za to Bóg odebrał im mowę. Jeszcze jednym zwyczajem, dziś niespotykanym, jest chodzenie z wózkiem dyngusowym, w którym ważnym elementem było pierze albo żywy kogut. Najlepiej, żeby był to właśnie żywy kogut - to oznaczało, że mężczyźni chodzący z wózkiem są męscy i odważni. Była to także forma zalotów. Koguta ujarzmiano w dość zabawny sposób - po prostu upajano go wódką. Chodzono od domu do domu, ale szczególnie odwie-dzano domy, w których były ładne dziewczyny. Pretekstem było śpiewanie pieśni wielkanocnych, ale bardzo szybko przechodziło się do pieśni o wiośnie, o płodności, a potem o urodzie odwiedzanej dziewczyny. Motyw zalotów był kiedyś bardzo moc-no widoczny w obchodach wielkanocnych.spisała Milena Zawiślińska