"Ekologia" w Legionowie. Około 300 drzew wysuszyli na słońcu
30 sierpnia 2024
Już od kilku tygodni ogromny teren rekreacyjno-sportowy przy Królowej Jadwigi w Legionowie straszy obumarłymi drzewkami. Stało się tak na skutek panujących susz i upałów, w czasie których zapomniano o ich podlewaniu. Dlaczego doszło do tak rażącego marnotrawstwa?
Odwiedzających teren rekreacyjno-sportowy na legionowskim osiedlu Jagiellońska wita smutny widok całych rzędów uschniętych ponad 2,5-metrowych brzóz otoczonych palikami. Obumarłe drzewka zostały posadzone stosunkowo niedawno, jednak było pewne, że bez pielęgnacji w pierwszych latach nie przetrwają wysokich temperatur i długotrwałych susz panujących ostatnio w sezonie wakacyjnym. I tak też się stało. Dlaczego do tego doszło w mieście, gdzie tak dużo mówi się o dogęszczaniu zabudowy kosztem kolejnych wycinanych drzew, gdzie każde drzewo powinno być na wagę złota?
Miasto nie zapłaciło, ale też... nie dopilnowało
- Drzewa zostały zasadzone przez jednego z deweloperów, na jego koszt. Przedsiębiorca uzyskał zezwolenie na usunięcie drzew ze swojego terenu pod warunkiem wykonania nasadzeń zastępczych. Zgodę na ich posadzenie w tym miejscu wydał w 2022 roku ówczesny zastępca prezydenta miasta za zgodą zarządcy terenu, KZB Legionowo - informuje nas rzecznik legionowskiego ratusza Kamil Stępkowski. Posadzono około 300 drzewek, starannie otaczając je palikami i w niektórych miejscach nawet doprowadzając do nich system nawadniania kropelkowego. Niestety, nawet tam całe rzędy młodych drzewek obumarły, co tylko świadczy o tym, że nikt ich nie nawadniał. Drzewka musiały uschnąć w te wakacje, gdyż na wielu z nich widać jeszcze brązowe listki, które jeszcze w czerwcu zapewne były zielone.
Dlaczego nikt nie podlewał?
- Niestety deweloper nie wywiązał się z warunków decyzji o nasadzeniach zastępczych, w tym dotyczących posadzenia 305 drzew i ich parametrów. Co więcej, określono w niej 3-letni okres opieki nad drzewami. Jednak i ten element nie został dopełniony. W związku z tym wygaszono decyzję o nasadzeniach zastępczych, a także naliczono opłatę w wysokości 152 tys. zł - dodaje Kamil Stępkowski.
Nie wiadomo, jaki będzie finał całej tej historii, jednak w tym wszystkim uderza jedno - brak jakiejkolwiek reakcji ze strony urzędników na zaistniałą sytuację. Od czego legionowski magistrat ma bowiem wydział ochrony środowiska lub KZB, który administruje tym terenem? Po rzędach młodych drzew pozostały już tylko kikuty.
DB