Straszna "Żabka" na Bródnie? Mieszkańcy wciąż protestują
9 lutego 2017
Czy "Żabka" na Poborzańskiej przyniosła ze sobą falę zaczepek, bijatyk i natrętnego nagabywania o pieniądze? Przeciwko sprzedaży alkoholu w sklepie wciąż protestuje grupa mieszkańców.
List, który dotarł i do naszej redakcji, ma ton poważny, wręcz alarmujący. Mieszkańcy bloków zlokalizowanych w sąsiedztwie "Żabki" przy ulicy Poborzańskiej 8/U5 bardzo stanowczo protestują przeciwko sprzedaży alkoholu w sklepie. Zwracają uwagę, że na Bródnie jest mnóstwo innych sklepów, gdzie o dowolnej porze można kupić wysokoprocentowe napoje.
- W okolicy tych sklepów gromadzą się ludzie, którzy piją alkohol. Na miejscu niejednokrotnie dochodziło do bijatyk, zaczepiania przechodniów czy próby "pożyczki" pieniędzy na "piwo" - skarżą się autorzy pisma. Zaznaczają przy tym, że w okolicznych blokach mieszka dużo rodzin z dziećmi, a sam sklep znajduje się blisko szkoły i przedszkola.
- Nie możemy pozwolić na to, aby stałym widokiem dla małych dzieci była osoba pijąca alkohol pod sklepem - alarmują.
"Zdarzenia incydentalne"
- Sklep spełnił wszystkie wymogi formalne i tym samym nie było przesłanek uniemożliwiających mu wydanie zezwolenia na sprzedaż alkoholu - mówi oficer prasowy rejonowej policji sierż. sztab. Paulina Onyszko. Dodaje, że policja nie jest organem wpływającym na wydawanie lub odmowę wydania tego typu decyzji. Niemniej jednak w przypadku stwierdzenia rażącego naruszania obowiązujących przepisów dysponuje narzędziami, które mogą wpłynąć na cofnięcie takiej koncesji. Jakie to mogą być naruszenia? Choćby: sprzedaż alkoholu osobom nieletnim, nietrzeźwym czy dopuszczenie do jego spożywania w sklepie lub jego obrębie.
Jednocześnie rzeczniczka jednoznacznie podkreśla, że brakuje przesłanek, by uznać "Żabkę" na Poborzańskiej za miejsce, gdzie "kumuluje się całe lokalne zło". Z danych przekazanych nam przez policję wynika, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy funkcjonariusze interweniowali w tym rejonie 23 razy. Tylko dwa incydenty dotyczyły bezpośrednich okolic sklepu.
Rzecznik Dzielnicy Targówek Rafał Lasota zna treść rozsyłanego pisma. Podkreśla, że "sprawa Żabki" była przez władze samorządowe monitorowana. Urzędnicy kontaktowali się z prowadzącymi sklep, by wyjaśnić stawiane w piśmie zarzuty.
- Zgłoszenia na placówkę przy Poborzańskiej były jednak incydentalne. Zdecydowanie więcej dotyczyło okolic dotyczy ulic Łabiszyńskiej i Kondratowicza. Pretensje były z reguły kierowane nie w stosunku do samych placówek handlowych, a raczej na zachowanie osób przebywających w ich pobliżu. Sklepikarze niejednokrotnie mają ograniczone pole manewru, gdy w grę wchodzą incydenty rozgrywające się na zewnątrz. Co oczywiście nie znaczy, że powinni być bierni. W przypadku zauważenia niewłaściwych czy niebezpiecznych zachowań pod sklepem pracownicy powinni zaalarmować właściwe służby. Na takiej samej zasadzie jak każdy inny obywatel - tłumaczy rzecznik. Niezależnie od zasadności przywoływanych w liście zarzutów policja zapewniła nas, że w okolice "Żabki" funkcjonariusze będą zaglądać częściej.
(AS)