REKLAMA

Białołęka

samorząd »

 

Straciliśmy jedną czwartą kasy

  28 kwietnia 2006

W "Echu" z 16 grudnia 2005 r. i 24 marca 2006 r. znalazły się artykuły Bartka Wołka o groźnych jak na rok wyborczy tytułach: "Po co komu taki burmistrz?" i "Po co my im płacimy?". Istota obu tych tekstów sprowadza się do tezy, iż podatnicy niepotrzebnie utrzymują zarządy i rady dzielnic.

REKLAMA


Autor jest radnym
dzielnicy Białołęka
W odbiorze mieszkańców Białołęki rodzi się zatem obraz ich przedstawicieli jako grupki zbędnych nie-robów. Taki stan rzeczy autor tłumaczy tym, iż wynika to z okrutnych faktów wielkiej polityki.

Brak statutu i błędna interpretacja ustawy war-szawskiej przez Lecha Kaczyńskiego sprowadzała się bowiem jak dotąd do hasła: najwięcej władzy to ja (prezydent miasta), najmniej burmistrzowie i lokalni radni. Zaskoczeniem dla mnie jest fakt, iż ta krytyka pojawia się dopiero wtedy, kiedy jest już po wyborach i wiadomo, że prezydent stolicy zmienił fotel. Wcześniej nie znalazłem artykułu z wypowie-dzią przedstawiciela zarządu Białołęki, który z obecną odwagą (po czasie) rzucałby się na swego zwierzchnika. Wtedy odwaga była w cenie, teraz staniała. Skoro jeden z burmistrzów potwierdza publicznie, że bierze niepotrzebnie pieniądze, to dlaczego je brał, bierze i będzie brał? W dodatku w przekonaniu, że nie może się wywiązać z obowiązków. Dlaczego mając takie osobiste, wewnętrzne przekonanie bierze jeszcze dodatkowe nagrody?

Zarząd Białołęki jest prawą ręką prezydenta Warszawy w zarządzaniu naszą dzielnicą. Uczestniczy w naradach u zwierzchnika, wysłuchuje, głosi poglądy, przedstawia problemy i formułuje oceny możliwości realizacji zadań. Jest lub powinien być twórczy w słowie, piśmie i czynie. Może jednak trwać w letargu i budzić się po czasie. Zrzucanie wszystkiego na innych jest co najmniej nieeleganckie. Z pewnością nie byłoby tak, jak jest, gdyby stosowano surowe reguły odpowiedzialności i rozliczeń. Co ma bowiem prezydent miasta do faktu, iż np. zakładany koszt inwestycji "Van Gogha" z 21 mln zwiększył się o ponad 50%, a termin oddania z 300 dni wydłużył do około 550 (bez kar umownych!)? Czy prezydent ma dokonać korekt w nieudolnie sporządzonym harmonogramie realizacji inwestycji i ją nadzorować? Czy zadania inwestycyjne ujęte w planie roku 2005 miały opracowane harmonogramy w rozbiciu na miesiące z zakresem realizacji? Nie. Gdyby tak było, burmistrz przedstawiałby komisji inwestycyjnej sprawozdania z wykonania, opóźnień i przyczyn. Czy składa? Nie. Co robią: przewodniczący komisji inwestycyjnej i przewodniczący rady dzielnicy w tym zakresie? Nic. Nie mają nawet sprawozdań z realizacji zadań według harmonogramów. Jaki zatem jest efekt? Budzimy się w 2006 roku i otrzymujemy sprawozdanie z wykonania budżetu. Zadania inwestycyjne za 2005. Wykonanie 74,4%. Zwrócone urzędowi miasta środki finansowe wyniosły 7,7 mln zł. Tak wygląda nasza gospodarność. Przyjęte do budżetu niewykonalne zadania, brak współpracy z miastem, nieumiejętność wprowadzania korekt inwestycyjnych, to ogólnie znane przyczyny. Po staremu już gospodarować się nie da.

Andrzej Opolski

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy