Śmieciowe rewolucje?
25 lipca 2006
Niedługo do właścicieli domków jednorodzinnych zapuka strażnik miejski i urzędnik. Zapytają, czy gospodarze mają podpisaną umowę na wywóz śmieci. Za jej brak będą grozić duże kary. Pojemniki do segregacji śmieci mają stanąć przed każdym domem.
Radni ustalili również maksymalne opłaty dla tych, którzy nie podpisali umów z firmami wywozowymi i nie ustawili pojemników, więc w ich imieniu będą to musiały zrobić służby miejskie. Dziś za wywóz jednego 110-litrowego pojemnika śmieci, firmy żądają od 8 do 12 zł. Jeśli kontrolerzy (będzie to zazwyczaj jeden strażnik wsparty przez urzędnika biura ochrony środowiska) stwierdzą, że jakiś gospodarz nie ma podpisanej umowy na wywóz odpadków - zapłaci za wywiezienie stawkę maksymalną, czyli 20 zł za pojemnik i 100 zł mandatu. Karna stawka będzie tego właściciela obowiązywała przez rok od otrzymania mandatu.
Segregacja śmieci w Warszawie jest całkowicie niewystarczająca. Członkowie Stowarzyszenia Zielone Mazowsze przeprowadzili badanie, z którego wynika, że warszawiacy chcą segregować śmieci, lecz nie mogą. Przeszkadza im w tym brak pojemników, chaotyczne ich rozstawienie, bałagan dookoła kontenerów oraz zbyt rzadkie ich opróżnianie (skutkuje to prośbami zarządców terenów o ich zabranie).
- Ubiegłoroczna billboardowa akcja "Śmieć przykładem" kosztowała ratusz 800 tys. zł. Zamiast tego można było kupić 800 tysięcy pojemników - przekonywał podczas publikacji wyników jeden z członków stowarzyszenia. W swoim raporcie zwracają uwagę także na ograniczony zakres surowcowy (szczególnie brakuje pojemników na metal i kompost), brak na dużą skalę systemu zbiórki "u źródła", a także problem "jednej śmieciarki", do której trafiają wszystkie odpady z różnych kontenerów. Raport piętnuje także niewiedzę mieszkańców: nie wiemy, po co należy segregować odpady, co wrzucać do pojemników, nie zdajemy sobie sprawy także, że odbiór odpadów posegregowanych jest bezpłatny, w przeciwieństwie do wywozu nieposegregowanych śmieci, za który mieszkańcy muszą płacić. Wiele osób nie potrafiło także powiedzieć, gdzie można się pozbyć baterii, świetlówek, lekarstw, akumulatorów i innych substancji niebezpiecznych. Jak widać akcje informacyjne również nie spełniły swojej funkcji.
Warto przypomnieć, że jeśli Warszawa nie zbuduje systemu segregacji i utylizacji odpadów do 2011 r., grożą jej kary od Unii Europejskiej - od 20 do 90 mln euro rocznie.
stroja