Śmieci a wizerunek banku
4 lipca 2008
Przepełnione śmietniczki, walające się wokół odpadki, to normalny widok w sobotę i niedzielę przed wejściem do banku Pekao SA przy ul. Hieronima na Bródnie. Najgorzej jest pod koniec weekendu. Bywa, że trudno tamtędy przejść.
Pomyślimy o większych koszach
O teren wokół banku dba administracja osiedla Toruńska. Nie można niczego za-rzucić czystości trawników i porządku przy chodnikach. Problem stanowią tylko ko-sze. Są po prostu zbyt małe w stosunku do ilości śmieci, które ludzie wyrzucają. To tylko dwa niewielkie metalowe pojemniki na nóżce, do których niewiele się już zmieści, jeśli na przykład ktoś włoży do nich dwie plastikowe 1,5-litrowe butelki po napojach.Problem był mniejszy, dopóki nieopodal banku ustawione były pojemniki na su-rowce wtórne. Wtedy większość butelek, puszek, papierów trafiała do nich. Do ko-szy wyrzucano drobne śmieci. Pojemniki jednak zabrano i od tego czasu przy ban-kowych koszach w weekendy walają się stosy odpadków.
- Pomyślimy o tym, co można zrobić, by sytuację poprawić - powiedziano nam w administracji osiedla Toruńska. - Może rozwiązaniem będzie postawienie więk-szych, betonowych koszy? Kiedy to jednak będzie, nie wiadomo, ale zamówimy ta-kie kosze.
To dobra wiadomość.
To nie nasza sprawa
Tak naprawdę to jednak przecież nie tylko sprawa administracji, lecz także banku. Powinno mu zależeć na wizerunku. A leżące przed wejściem śmieci raczej nie wpły-wają na to dobrze. Czy bankowi urzędnicy myślą podobnie?Udaje mi się - po wielu próbach - porozmawiać z uprawnioną osobą.
- Kiedyś ustawialiśmy przed bankiem plastikowe kosze, ale błyskawicznie zni-kały - mówi Tadeusz Stańczuk, menadżer operacyjny. - Po kilku próbach zrezygno-waliśmy z tego. Podobnie jak z wieszania przy bankomatach pudełek na wydruki. Też się komuś przydawały. Nie wiem do czego, ale znikały.
I to właściwie mógłby być koniec rozmowy z panem Stańczukiem, który abso-lutnie nie czuje, że kosze i wylewające się z nich śmieci, to także problem banku. Skoro za czystość wokół odpowiada osiedlowa administracja, to niech ona się martwi. Na moje pytanie, czy może należy zmienić umowę z administracją, pan Stańczuk nie odpowiada. Zapewne wiązałoby się to z większymi kosztami, więc po co cokolwiek robić? Niech administracja główkuje, bank jest do wyższych celów. Nie będzie zawracał sobie głowy wielkością koszy. A tak w ogóle to wina ludzi, bo grzebią w koszach w poszukiwaniu puszek i wszystko wywalają. I tyle.
Na moją sugestię, by może jednak bank pomyślał o rozwiązaniu problemu, pan Stańczuk uparcie powtarza, że za obręb wokół banku odpowiada administracja i to jej sprawa. Gdy poruszam kwestię wizerunku placówki w oczach klientów odpowia-da wreszcie, że spróbuje coś zasugerować, ale jaki będzie tego wynik nie jest w stanie przewidzieć. Bank ma ważniejsze sprawy na głowie. A klient - wiadomo - i tak przyjdzie, bo przecież sprawę musi załatwić. Jednak, o czym warto pamiętać, może też zmienić bank.
Tekst i foto jzv
Już w sobotę rano jest pełno