Śmiech na sali
9 marca 2007
Sąd okręgowy w Warszawie oddalił wniosek komitetu wyborczego Grzegorza Kubalskiego o unieważnienie wyborów w Jabłonnie. Ostatnią rozprawę sądu można śmiało nazwać farsą.
Przypomnijmy - komitet wyborczy byłego wójta Grzegorza Kubalskiego złożył do sądu wniosek o unieważnienie wyborów w Jabłonnie z powodu nieprawidłowości, jakie rzekomo miały miejsce podczas tych wyborów. Kwestionowano uznanie kilku głosów za nieważne i prawdopodobieństwo wystąpienia tak dużej różnicy głosów między obojgiem kandydatów w komisji nr 1, podniesiono sprawę różnicy w ilości kart wyjętych z urny a podpisami na liście do głosowania oraz najważniejsze - sprawę rzekomego kupowania za alkohol, papierosy i kiełbasę głosów dla nowej wójt - Olgi Muniak.
Olga Muniak złożyła zaś doniesienie do prokuratury o tym, że Janusz Gabrysiak - do niedawna gminny terapeuta ds. uzależnień, zwolniony potem przez nową wójt - wykorzystuje pracę z alkoholikami do nakłaniania ich do fałszywych zeznań.
Podczas poprzedniej rozprawy (1 lutego) zeznawali dwaj świadkowie, którzy twierdzili, że byli przekupywani za głosy oraz dziennikarz "To i Owo", który rozma-wiał z przekupioną osobą, która rzekomo wskazała komitet wyborczy Olgi Muniak jako dopuszczający się przekupstwa.
Świadkowie powołani w następnej rozprawie nie byli jednak w stanie wnieść do postępowania nic nowego. Nikt nic nie widział, nawet sam Gabrysiak i Kubalski o sprawie tylko słyszeli od osób trzecich, ale (co istotne) nie od tych, którzy mieli zostać przekupieni. Gabrysiak co prawda twierdzi, że w Jabłonnie spotkał osoby, które zazwyczaj żebrzą o alkohol, a przed wyborami miały go dużo, ale nie był w stanie powiedzieć skąd te osoby ów alkohol wzięły.
Powstaje też pytanie czy zeznania paru dobranych osób mogły być w jakiś spo-sób miarodajne. Bo czy np. jedna sprzedawczyni ze sklepu przy Modlińskiej może odpowiadać za wszystkich właścicieli sklepów w gminie Jabłonna (w którymś sklepie podobno rozprowadzany był alkohol)? Można było odnieść wrażenie, że całe postępowanie toczy się chaotycznie i bez przekonania.
Kubalski i Gabrysiak nie zatrudnili nawet prawnika, próbowali własnymi siłami dążyć do zwycięstwa, chociaż wiadomo, że zarzut oszustwa będzie trudno udo-wodnić, zwłaszcza jeśli nie ma się silnych dowodów, ani nawet sprecyzowanej oso-by, którą się oskarża (Gabrysiak cały czas twierdził, że nie oskarża bezpośrednio Olgi Muniak, że ktoś mógł zrobić jej w czasie wyborów niedźwiedzią przysługę). Z kolei rozbieżności przy liczeniu głosów i podpisach przy odbiorze kart zdarzają się zawsze w komisjach wyborczych. Pytanie czy te zaistniałe w Jabłonnie mogły w jakiś sposób wpłynąć na wynik wyborów. Zarówno komisarz wyborczy, jak i prze-wodniczący komisji, a teraz także sąd orzekli, że nie.
mz