Słowo gminy Targówek
15 grudnia 2001
Szary dziesięciopiętrowiec przy ul. Wincentego 87 oznaczony jest szyldem z napisem "Hotel pracowniczy". Budynek funkcjonuje jak normalny hotel. Większość pokoi wynajmują pracownicy różnych firm, ale 26 lokali zajmują rodziny. Nierzadko z dziećmi.
- Płacimy za wynajem, a nie mamy żadnych praw - mówi pani Kamila, jedna z mieszkanek hotelu. - W momencie wprowadzenia zawierane były z nami kilkuletnie umowy najmu, maksymalny okres wynosił pięć lat. Umożliwiało to także tymczasowe zameldowanie. Teraz żadna z rodzin nie jest tu już zameldowana. Z nikim również nie przedłużono najmu. Nie doczekaliśmy się konkretnych propozycji. Zarządca hotelu czeka tylko na jedno: opróżnienie lokali. Z wynajmowania robotnikom jest większy zysk, gdyż można ich upychać po pięciu i liczyć od doby.
Jak na razie PUMS-owi nie udało się nikogo eksmitować. Z kilku spraw sądowych rozstrzygnięta została jedna. W konkluzji dziesięciostronicowego orzeczenia czytamy: "Pozwany sprawę wygrał, lecz nie oznacza to, że będzie mógł w lokalu mieszkać bez jakichkolwiek ograniczeń czasowych. Stosunek najmu, pomimo wysokiego stopnia ochrony najemcy, ma z natury rzeczy charakter czasowy."
- Sytuacja osób zamieszkujących w hotelu nie jest łatwa. Proszę jednak zrozumieć, że nie ma z mojej strony złej woli - wyjaśnia szef PUMS-u Krzysztof Mokrowiecki. - Tylko trzy rodziny nie są zadłużone. Łączne zaległości czynszowe przekroczyły już 300 tys. zł. Kieruję przedsiębiorstwem i nie mogę sobie pozwolić na działalność charytatywną. Zadłużeni nie występują do mnie z prośbami o spłatę długu w ratach. Wobec lokatorów, którzy nie płacą czynszu i nie robią nic, by rozwiązać swój problem, muszę występować o eksmisje. Moim obowiązkiem jest przede wszystkim dbać o firmę. Nie jestem jednak bez serca. Na pewno nie wyłączę prądu na święta.
Rodziny, które nie opuściły dotąd hotelu, nie zamierzają tego uczynić. - Tu żyjemy od pięciu lat i tu chcemy dalej mieszkać. Poza tym nie mamy dokąd pójść - mówi pani Ewa. - Na początku byliśmy potrzebni, gdyż hotel tonął w długach i to pieniądze z naszych kaucji oraz pierwszych czynszów unormowały sytuację. Teraz nikt już o tym nie pamięta. A przecież PUMS nie jest prywatną firmą tylko przedsiębiorstwem należącym do miasta i nie może być tak, żeby nasz los zależał tylko od decyzji kierownictwa.
- Najgorsze jest to, że burmistrz Marek Kamiński coś mówi, a potem nie bierze odpowiedzialności za swoje słowa - twierdzi inna z mieszkanek hotelu, pani Katarzyna. - W rozmowach z nami wielokrotnie zapewniał, że w kasie gminy jest 10 mln zł przeznaczonych na zakup hotelu. Miasto jednak chciało 19 mln i chyba nikt się nie spodziewał, że zgodzi się przystać na cenę prawie dwukrotnie niższą. Gdy tak się stało, gmina Targówek zmieniła zdanie i do zakupu nie doszło.
Nie pomogło osobiste zaangażowanie przedstawicieli rodzin mieszkających w hotelu. Powstała tylko kwiecista korespondencja różnego szczebla urzędników. Wynika z niej, że wszyscy są pełni dobrej woli.
W liście do pani Kamili z 20 listopada ub.r. burmistrz Targówka pisze: "Zarząd Warszawy zaakceptował koncepcję prywatyzacji PUMS polegającą na sprzedaży tego przedsiębiorstwa na rzecz podmiotu wskazanego przez gminę Targówek. Aktualnie finalizowane są negocjacje odnośnie nabycia przedsiębiorstwa". Burmistrz zapewnił także, że po nabyciu hotelu uwzględniony zostanie interes najemców lokali.
Z kolei w liście prezydenta Pawła Piskorskiego z 8 grudnia ub.r., skierowanego do tej samej adresatki czytamy m.in.: "Biorąc pod uwagę zgłaszane miastu przez gminę Targówek zainteresowanie przejęciem budynku przy ul. Wincentego 87, wychodząc jednocześnie naprzeciw Państwa oczekiwaniom, zarząd miasta wypracował koncepcję prywatyzacji przedsiębiorstwa, która jak się wydaje, mogłaby rozwiązać potrzeby mieszkańców gminy, a także osób zamieszkałych obecnie w hotelu."
Na początku grudnia Targówek ostatecznie wycofał się ze złożonej miastu propozycji zakupu hotelu.
- Zmieniły się realia ekonomiczne. Jest recesja i nie stać nas na tak duży wydatek - wyjaśnia rzecznik prasowy gminy Aleksander Krzyżowski. - Musieliśmy odstąpić od zakupu hotelu. Jesteśmy jednak gotowi przejąć go za darmo i czekamy na odpowiedź miasta w tej sprawie.
Zdziwienie postawą Targówka wyraził Stefan Lewandowski, dyrektor wydziału przekształceń własnościowych w urzędzie miasta. - Negocjacje trwały ponad dwa lata. Miasto chciało sprzedać pierwotnie hotel za 19 milionów złotych. Zgodziło się jednak na propozycję Targówka. Gmina chciała nabyć hotel za 10 milionów. Niedawno okazało się jednak, że władze Targówka wycofały się z propozycji, którą same złożyły.
Grzegorz Cielecki