Rynek wolny
7 grudnia 2011
W młodości sporo jeździłem autostopem po Europie. Taki sposób podróżowania tym różni się od innych, że w dużym mieście przystanki wysiadkowe, tak samo zresztą jak i startowe, znajdują się na przedmieściach. Może to nie być jasne dla mieszkańców Warszawy, więc wyjaśnię, że w normalnych miastach drogi dojazdowe kończą się na obwodnicy okalającej centrum. Korzystający z uprzejmości kierowców autostopowicz jest wysadzany przy drodze zjazdowej do śródmieścia, do którego ciężarówki na ogół się nie zapuszczają.
A jak wygląda centrum osiedla Górce, gdzie mieszkam z rodziną? Po pierwsze, czegoś takiego jak centrum osiedla nie ma.
Turysta, który nagle znalazłby się w tym miejscu, spojrzy na plan miasta i domyśli się, że Górce nie mają swojego rynku, gdyż przecież tuż obok znajduje się centrum całej dzielnicy Bemowo. Uda się więc na skrzyżowanie ulic Górczewskiej i Powstańców Śląskich i, rzeczywiście, na jednym rogu zobaczy całkiem niebrzydki budynek ratusza. A na pozostałych? Na drugim - obskurny sezonowy namiot oblepiony jakimiś płachtami, częściowo przesłonięty billboardem. Na trzecim - blok mieszkalny posadowiony na trzymetrowym cokole sprawiającym wrażenie, że budynek jest odwrócony tyłem do ulicy. Na czwartym - barak handlowy w kolorze cegły, z wylotem uliczki wyglądającej jak droga gruntowa.
Tak wygląda centrum stutysięcznej dzielnicy. Zniesmaczony turysta czym prędzej ucieknie do Śródmieścia. Tam zobaczy prawdziwe centrum Warszawy - wielki, pusty plac z parkingiem, kontenerowym barakiem, billboardami i Pałacem Kultury pośrodku, oblepionym reklamami jak słup ogłoszeniowy. Wtedy dopiero zrozumie, dokąd trafił.
Maciej Białecki
były wiceburmistrz Pragi Południe (2002-2004) i radny sejmiku mazowieckiego (2002-2006)