Rtęć w Falenicy
19 czerwca 2009
Dwa kilogramy rtęci znaleziono w Falenicy w ubiegły piątek. Niebezpiecznym znaleziskiem zajęli się strażacy.
Rtęć to jedyny metal, który w temperaturze po-kojowej jest w formie płynnej. Właśnie ze względu na tę właściwość została nazwana "żywym srebrem". Przez stulecia znajdowała rozmaite zastosowania - używano jej do produkcji luster, była także środkiem "leczącym" kiłę. Najpowszechniej jest jednak kojarzona z ter-mometrami (choć obecnie nie produkuje się już termometrów rtęciowych) i dentys-tyką. Z rtęcią jest problem - niektóre jej związki są nieszkodliwe (jak na przykład amalgamat stosowany w protetyce dentystycznej oraz czysta rtęć), jednak jej dzia-łanie biologiczne - zwłaszcza par rtęci, a metal ten w temperaturze pokojowej dość intensywnie paruje - może doprowadzić do poważnych chorób. Przede wszystkim, kiedy dostanie się do środowiska, jest przerabiana przez mikroorganizmy i zamie-nia się w silną truciznę - dimetylortęć. Przenika przez środki ochronne - jak na przykład rękawice - i jest wchłaniana przez skórę. Powoduje u ludzi zanik koordy-nacji ruchowej, halucynacje i utratę pamięci, a następnie niszczy błony komórkowe i prowadzi do śmierci. Same opary mogą powodować zapalenie płuc i oskrzeli, do-prowadzając do niewydolności oddechowej. Zakłóceniom może ulegać też praca układu krwionośnego, zostają uszkodzone jelita i nerki. To w przypadkach ostrych zatruć, ale nie wolno zapominać też o przewlekłych zatruciach. Objawy początkowo są niewinne: bóle głowy, przemęczenie i osłabienie. W późniejszym czasie dochodzi do zapaleń błon śluzowych przewodu pokarmowego, wypadania zębów i wystąpie-nia charakterystycznego niebiesko-fioletowego rąbka na dziąsłach. Do tego docho-dzą zaburzenia snu, upośledzenie koncentracji, zaburzenia pamięci, zmiany w oso-bowości. Później pojawiają się drżenia rąk i nóg, niezborność chodu. Charakterys-tycznym objawem jest zmiana charakteru pisma na tzw. "drżące pismo". W zatru-ciu przewlekłym również obserwuje się uszkodzenie nerek.
Dwa kilogramy rtęci to jednak rzadko spotykany widok. Dużo częściej można się spotkać z rtęcią w małych ilościach - choćby ze zbitego termometru. Co wtedy?
Przede wszystkim - zapomnijmy o zbieraniu rtęci gołą ręką, pędzlem czy szczotką. Jeszcze gorzej będzie, jeśli użyjemy do sprzątania odkurzacza - rozbije swoją turbiną rtęć na maleńkie kropelki, które tym łatwiej trafią do naszego orga-nizmu. Tak więc na ręce włóżmy grube rękawice gumowe i zbierzmy srebrzyste krople sztywnym papierem, łopatką czy zakraplaczem. Następnie nasze narzędzia i samą rtęć zapakujmy w mocny i szczelny pojemnik i zanieśmy do najbliższej apte-ki, która powinna dysponować odpowiednimi metodami utylizacji bądź przekaże niebezpieczny pierwiastek właściwym służbom - ewentualnie właśnie tam powiedzą nam, gdzie można rtęci bezpiecznie się pozbyć. Absolutnie nie wolno rtęci wylewać do kanalizacji czy wyrzucać - to grozi dalszym skażeniem. Przy sprzątaniu nie nale-ży też używać domowych środków czystości, zwłaszcza zawierających chlor - wcho-dzi on w reakcje z rtęcią, tworząc trujący gaz. No i pamiętajmy o dobrym wywie-trzeniu pomieszczenia, w którym rtęć nam się rozlała. Dopilnujmy, aby dzieci nie miały kontaktu z tym metalem. W przypadku połknięcia należy skontaktować się z lekarzem, można też podawać węgiel lekarski i łagodne środki przeczyszczające.
Skażenia rtęcią w Polsce to - na szczęście - rzadkość, choć w marcu w lesie pod Wesołą znaleziono około 30 kilogramów tego metalu. Wówczas sprawców nie odnaleziono. Szanse na znalezienie właściciela tych dwóch kilogramów także są mi-zerne.
(wt)