Brutalnie pobił taksówkarza na Targówku. Prokuratura: "Znikoma szkodliwość czynu"
10 marca 2021
Powracamy do sprawy brutalnie pobitego na początku roku taksówkarza z Targówka. Mężczyzna został napadnięty przez pijanego pasażera i gdyby nie pomógł mu wówczas przypadkowy kierowca, który odciągnął agresora, to mogłoby się to skończyć tragicznie. Jak się okazuje - prokuratura umorzyła sprawę. Dlaczego?
- W nocy 8/9 stycznia w trakcie wykonywania mojej pracy zostałem napadnięty i pobity przez pijanego i agresywnego klienta - opisuje zdarzenie pan Bartosz. Do brutalnej napaści doszło na skrzyżowaniu Radzymińskiej z Gorzykowską. - Kiedy czekałem na zmianę świateł klient nagle opuścił moją taksówkę i wyciągnął mnie z niej, po czym zostałem przez niego dotkliwie pobity.
Czym jeszcze zaskoczy wieliszewska policja? Pobita kobieta podejrzana o nieuzasadnione wezwanie mundurowych
Ponownie wracamy do sprawy pobicia pani Anny przez jej byłego męża. Wieliszewska policja uważa, że kobieta sama się pobiła, zaś w Dzień Kobiet odwiedził ją mundurowy z informacją, że jest wezwana na przesłuchanie jako oskarżona o... nieuzasadnione wezwanie policji.
Zauważył to kierowca samochodu stojącego przede mną i zaczął bronić mnie przed agresywnym napastnikiem - opowiada. Taksówkarz miał rozbity łuk brwiowy, a także uraz ręki, który wymagał zagipsowania.
"Znikoma szkodliwość czynu"
Śledztwo przejęła miejscowa policja, która po zgromadzeniu dowodów w tej sprawie i przesłuchaniu świadków, przekazała sprawę Prokuraturze Rejonowej Warszawa - Praga Północ. Po ponad dwóch miesiącach od zdarzenia prokuratura umorzyła sprawę.
- Działania prokuratury w tej sprawie oceniam skandalicznie, gdyż pewnie chciała ją szybko zakończyć, żebym dalej tego nie kontynuował, ale ja jednak nie podaruję, bo nie ma społecznego przyzwolenia dla takich sytuacji. Na razie złożyłem zażalenie na to postanowienie - mówi nam pan Bartosz.
Czym prokuratura uzasadnia swoją decyzję? Jak czytamy w piśmie przesłanym do pana Bartosza, prokurator umarza postępowanie "wobec znikomej społecznej szkodliwości czynu". Kluczowa dla prokuratora była opinia biegłego, który pomimo stwierdzonego u taksówkarza powierzchownego urazu głowy, starcia naskórka obu kolan, skręcenia i stłuczenia prawego nadgarstka, nie stwierdził obrażeń ciała dłuższych niż 7 dni. Tymczasem taksówkarz dowodzi, że z problemami zdrowotnymi musi borykać się do dziś. - Biegam od lekarza do lekarza, bo odczuwam cały czas kontuzje ręki - mówi nam pan Bartosz.
"Był pijany i żałuje swojego postępowania"
Ponadto prokurator zauważa, że napastnik próbował przeprosić poszkodowanego: "Następnego dnia dzwonił do pokrzywdzonego i przeprosił go za całą sytuację. Świadek zaznaczył, że podczas zajścia był pijany i żałuje swojego postępowania. Nie wyklucza jednocześnie, że podczas zajścia mógł kierować pod adresem pokrzywdzonego groźby pozbawienia życia lub zdrowia, jednak stwierdził, że to były jedynie słowa wypowiedziane pod wpływem emocji i w nerwach" - czytamy w uzasadnieniu prokuratorskim.
Ponoć powodem konfliktu - według zeznań małżonki napastnika - miała być obojętność taksówkarza na uwagi ze strony pasażerów kursu, że ten jedzie złą trasą i trzyma rękę na oparciu pasażera.
Według ustaleń prokuratury społeczna szkodliwość czynu jest w tej sprawie znikoma. Dlatego: "Konieczne jest przyjęcie marginesu społecznej tolerancji dla zachowań zagrażających dobrom społecznym" - czytamy w uzasadnieniu umorzenia postępowania.
(DB)