Pogrzeb, a znajdziesz pieniądze
2 lutego 2015
Nie tak dawno przetoczyła się przez Senat debata budżetowa i po raz kolejny opozycja (nie mówię jaka, bo od 25 lat każda opozycja mówi to samo) zarzuciła rządowi, że bezlitośnie obcina niezbędne wydatki na ważne cele społeczne. Rząd rutynowo zapytał: "A skąd wziąć? Czy opozycja zgadza się na podwyżkę podatków?". Na to opozycja również rutynowo odpowiedziała: "Wystarczy znieść ulgi i preferencje podatkowe i zaraz na wszystko wystarczy". Postanowiłem wreszcie sprawdzić, co to za ulgi i konkretnie wskazać opozycji, gdzie ma szukać pieniędzy. Nie było łatwo dobrać się do materiałów Ministerstwa Finansów, ale mam tu pewne doświadczenie, więc znalazłem, co trzeba.
Nie, to nie. A może znajdę coś w ulgach w podatku PIT? To aż 19 mld zł. Niestety, tu znowu kłopot. Działacz opozycji w żadnym razie nie chciał likwidować ulg podatkowych na dzieci (8 mld zł), ani wspólnych rozliczeń małżonków (3 mld). "Przecież rodzina to podstawa Rzeczypospolitej!" - spojrzał na mnie zdziwiony i podejrzliwie zapytał: "A pan to przypadkiem nie gej?". Spłoszyłem się, ale nie dawałem za wygraną. Zapytałem, czy może chciałby opodatkować pomoc finansową, wypłacaną niepełnosprawnym, biednym i kombatantom (budżet zyskałby na tym całe 2,5 mld zł!)? Wyraźnie się wystraszył. "Pan to mówi serio?". "Oczywiście nie" - powiedziałem - "ale ja przecież tylko chcę zrealizować pański postulat". Nagle wydało mi się, że coś znalazłem. Oto unijne dopłaty dla rolników są zwolnione z podatku dochodowego. Opodatkujmy i budżet zyska 1,7 mld zł! "To nie ma sensu" - znowu skrzywił się mój polityk - "PSL się nie zgodzi". Zapytałem, co opozycję obchodzi PSL. Działacz spojrzał na mnie z politowaniem: "Niby pan taki doświadczony polityk, a nie rozumie. PSL będzie rządził zawsze, dziś z nimi, jutro z nami. Po co więc mamy żądać czegoś, czego i tak nie zrealizujemy po wygranych wyborach?". Spasowałem i zadumałem się nad swoją tępotą. Dalsza dyskusja potoczyła się tak samo. Ewentualne wycofanie preferencji uderzało a to w studentów, a to w drobnych przedsiębiorców albo w miejsca pracy - więc wszystkie te pomysły przedstawiciel opozycji stanowczo odrzucał. W końcu znudzony poszedł sobie, a następnego dnia zobaczyłem go w TV, gdy z przekonaniem grzmiał, że rząd marnotrawi pieniądze na ulgi i preferencje i nie ma odwagi ich wycofać. Nie wytrzymałem, zadzwoniłem i zapytałem, gdzie u licha znalazł ulgi, które gotów byłby zlikwidować - przecież wszystkie propozycje odrzucał! "Usługi pogrzebowe, proszę pana. Są obłożone VAT-em 7%. Gdy dojdziemy do władzy podniesiemy ten VAT do 23%. Cena wzrośnie, ale proszę pana, dopóki ktoś żyje, to się tym nie przejmuje, a jak umrze, to już nie może głosować. Trzeba tylko pogrzebać, a pieniądze się znajdą!" Zasmuciłem się - przecież sam mogłem na to wpaść. Muszę jeszcze nad sobą sporo popracować, jeśli chcę zostać prawdziwym i godnym tego miana przedstawicielem opozycji.
Marek Borowski
senator z Pragi i Targówka, były marszałek Sejmu (2001-2004), wicepremier (1993-1994) i poseł (1991-2011)