Poczta w dobie koronawirusa. "Firma w stanie chaosu"
16 kwietnia 2020
Pan Rajmund wysłał list polecony do USA. Przesyłkę przyjęto. Po kilku dniach wróciła do adresata, który musiał do niej... dopłacić. - Poczta jest w stanie chaosu. Nie wykonała usługi i nie dość, że nie zwraca pieniędzy, to jeszcze każe sobie dopłacać. Skupia się już chyba tylko na przeprowadzeniu wyborów prezydenckich - pisze czytelnik.
- Wysłałem list polecony do USA. Poczta Polska przyjęła przesyłkę, zapłaciłem za nią 43,30 zł. Po kilku dniach przesyłka wróciła do mnie z adnotacją, że w związku z pandemią nie można wykonać usługi. Za zwrot przesyłki musiałem zapłacić 5,90. Napisałem reklamację z żądaniem zwrotu pieniędzy za niewykonanie usługi. Reklamacja została odrzucona ze względu na... "panującą sytuację". Takie są praktyki Poczty Polskiej - napisał do naszej redakcji pan Rajmund.
Poczta Polska wyjaśnia
Jak nam wyjaśnia Poczta Polska, w związku z decyzją prezydenta USA o zawieszeniu przyjmowania samolotów pasażerskich z Europy do USA oraz informacją od linii lotniczych o zawieszeniu połączeń lotniczych do USA, do odwołania zawieszono przyjmowanie priorytetowych przesyłek pocztowych skierowanych do USA. Przesyłka została więc zwrócona do nadawcy z odpowiednią adnotacją: "zwrot do nadawcy, zawieszenie operacji pocztowych z Polski".
- W przypadku przesyłek z taką informacją należy zwrócić nadawcy opłatę uiszczoną za nadanie i nie pobierać dodatkowych opłat za zwrot - informuje nas biuro prasowe Poczty Polskiej. Dlaczego zatem pan Rajmund musiał dopłacić? Na to pytanie niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi. - Jeśli nie nastąpił zwrot opłat dla nadawcy przez urząd oddawczy, klient w ramach reklamacji otrzyma taki zwrot. Reklamacja zostanie rozpatrzona ponownie. Przepraszamy za niedogodności - tłumaczą przedstawiciele poczty.
"Poczta szykuje się do wyborów"
Jak nas poinformowano, Poczta Polska "wprowadza zmiany w świadczonych usługach dostosowując się do obecnej sytuacji na świecie". Od 16 marca br. w związku z zawieszeniem transportu lotniczego zostało wstrzymane przyjmowanie przesyłek do innych krajów. Jednak "w miarę możliwości Poczta Polska podejmuje działania mające na celu przywracanie poszczególnych kierunków dla przesyłek zagranicznych".
Słowa biura prasowego firmy to jedno, a życie drugie. Jak się okazuje, w czwartek 15 kwietnia można było zaadresować i wygenerować numer przesyłki poleconej do USA.
- W formularzu do adresowania przesyłek na stronie Poczty Polskiej można nadal bez problemu wybrać np. USA i Izrael, chociaż tam listów nie wysyłają. Pani w okienku pocztowym też nie powinna przyjąć takiego listu, a jednak przyjęła. Poza tym opłata za wysyłkę obejmuje m.in. koszty lotu i poczty w USA. Tymczasem nie dość, że do dziś przyjmowane są takie przesyłki, to jeszcze pobierane są dopłaty, chociaż nie było ani kosztów samolotu, ani poczty w Stanach. To jest po prostu firma w stanie chaosu, która obecnie skupia się już chyba tylko na przeprowadzeniu wyborów prezydenckich, ale na pewno nie dba o swoich klientów - komentuje czytelnik.
(DB)
