Po wyborach... i co dalej?
24 listopada 2006
Mamy już nowych radnych naszej dzielnicy. W radzie Targówka znaleźli się przedstawiciele czterech komitetów wyborczych: PO, PiS, Mieszkańcy Bródna-Targówka-Zacisza oraz Lewica i Demokraci.
Ta specyficzna arytmetyka wyborcza wynika z dysproporcji poparcia dla lewicy, która bardzo dob-rze wypadła tradycyjnie w osiedlu Targówek, za to słabiej gdzie indziej. Z kolei na Bródnie, gdzie były aż trzy okręgi wyborcze, jako trzecia siła pojawił się właśnie komitet lokalny wspie-rany przez działaczy Spółdzielni Mieszkaniowej "Bródno". Zapewne uczestnictwo tej siły w samorządzie jakościowo wzmocni wieloletnie starania spółdzielców o uregu-lowanie spraw własnościowych, które były zaniedbane w trakcie czteroletnich rzą-dów PiS-u w Warszawie.
Najbardziej skomplikowana jest w nowej radzie Targówka sytuacja PO i PiS, ponieważ żadna z tych opcji nie ma wystarczającej większości, aby wybrać burmistrza i zarząd. Mało prawdopodobne jest porozumienie obydwu zwaśnionych stron. Oznacza to, że aby stworzyć bezpieczną do rządzenia przewagę dla którejkolwiek strony, trzeba rozmawiać z radnymi komitetu mieszkańców i radnymi lewicy. Na sytuację w naszej dzielnicy niestety wielki wpływ będzie miał wybór prezydenta miasta. Aktualny, scentralizowany ustrój Warszawy powoduje znaczące uzależnienie od tej osoby większości inicjatyw i strategicznych decyzji. Pod tym względem ważniejszy jest dla nas odpowiedni prezydent, współpracujący z dzielnicą Targówek, niż jakakolwiek koalicja w radzie miasta. Nie bez znaczenia oczywiście jest to, czy będziemy mieli wśród radnych warszawskich swoich przedstawicieli. Na pewno z punktu widzenia walki o inwestycje na tym terenie ponowny wybór Dariusza Klimaszewskiego z lewicy dobrze rokuje na najbliższe lata, bowiem do tej pory skutecznie działał na rzecz dzielnicy jako nasz jedyny przedstawiciel. Zaniedbany przez cztery lata PiS-owskich rządów Targówek potrzebuje teraz wiarygodnego sojusznika w warszawskim ratuszu, dlatego właśnie na prezydenta powinniśmy wybierać osobę znającą nasz teren i rozumiejącą nasze lokalne potrzeby.
Sebastian Kozłowski