PO pozbywa się aktywistów. "Znaczące różnice w podejściu"
17 września 2020
Rozpad koalicji w Wawrze to kolejna odsłona szorstkiej przyjaźni między PO a tzw. ruchami miejskimi.
Żeby zrozumieć dzisiejszy konflikt między PO a klubem Razem dla Wawra, musimy cofnąć się do października 2018. W odbywających się wówczas wyborach do rady miasta Koalicja Obywatelska zdobyła 44,0% głosów, pokonując PiS (25,5%), SLD Lewicę Razem (5,7%) i Miasto Jest Nasze - Ruchy Miejskie (5,7%). W równoległych wyborach na prezydenta Warszawy kandydatka MJN Justyna Glusman otrzymała zaledwie 2,3% poparcia, ale polityczny "horoskop" okazał się wyjątkowo korzystny.
Ponieważ PO potrzebowała koalicjantów w radach kilku dzielnic, aktywiści zyskali stanowiska w zarządach Wawra, Żoliborza i Ochoty oraz bezprecedensowy wpływ na politykę miasta. Specjalnie dla Glusman utworzono w warszawskim ratuszu stanowisko z kompetencjami niemal równymi wiceprezydentom, w urzędach nastąpił prawdziwy desant ludzi powiązanych z MJN a takie pomysły, jak zwężenie pl. Zbawiciela pod ogródki restauracyjne, zaczęły być realizowane w tempie ekspresowym.
Teraz współpraca przestała się układać: dzielnicowe koalicje się rozpadają, szeregowi działacze PO narzekają na zbyt duży wpływ MJN na miasto i przypominają o wyniku wyborów, zaś aktywiści żądają dymisji nieprzyjaznego im wiceprezydenta Roberta Soszyńskiego. W nocy 14/15 września wawerscy radni odwołali wiceburmistrza Jacka Wiśnickiego, reprezentującego powiązane z MJN stowarzyszenie Razem dla Wawra. Teraz obie strony konfliktu starają się sprzedać mieszkańcom własną legendę, próbując przedstawić typowo polityczny spór jako merytoryczny. Aktywiści, którzy zdobyli w wyborach 5,7% głosów uważają, że najlepiej znają potrzeby warszawiaków, zaś PO oskarża ich o brak profesjonalizmu w pracy samorządowej.
- Prawdziwym powodem rozpadu koalicji jest fakt wyciągania przez kolegów i koleżanki Jacka informacji obciążających szefa wawerskiej PO Leszka Baraniewskiego - twierdzi MJN. - Politycy PO, zamiast usunąć ze swojego grona zgniłe jajo, postanowili usunąć Jacka Wiśnickiego i Razem dla Wawra. Plemienna mentalność zwyciężyła nad racjonalną kalkulacją, co jest dobre dla dzielnicy.
- Zmiany w koalicji wynikały z konieczności zwiększenia skuteczności działania urzędu, która ze względu na znaczące różnice w podejściu do pojęcia odpowiedzialności, jaką przedstawiało stowarzyszenie Razem dla Wawra, nie była moim zdaniem wystarczająca - odpowiada enigmatycznie burmistrz Norbert Szczepański. - W tym miejscu muszę wyraźnie powtórzyć to, co podczas sesji rady dzielnicy podkreślałem wielokrotnie: odwołanie wiceburmistrza Wiśnickiego jest naturalną konsekwencją rozpadu koalicji i nie wiążę się w żaden sposób z oceną jego pracy, a związana jest jedynie z negatywną oceną działań klubu Razem dla Wawra.
(dg)