Pływalnia gniot jakich mało
23 października 2009
Gdy zapadła decyzja o budowie pływalni przy ul. Łabiszyńskiej na Bródnie, radość była ogromna. Wzrosła, gdy choć z opóźnieniami - jesienią 2003 r. - basen oddano do użytku.
Burmistrzowie trzej
Umowę na budowę basenu podpisał w 2002 r. ówczesny burmistrz Targówka Marek Kamiński. Odbierał ją następca - Romuald Gronkiewicz. A kłopot spadł na obecnego - Grzegorza Zawistowskiego.Problemy kreowała sama konstrukcja umowy, bo czyż nie można ich przewi-dzieć, jeśli pozwala się na to, by projektant (firma Property Project - dziś KIPP Pro-ject) był jednocześnie inwestorem zastępczym i inspektorem, czyli sam siebie kon-trolował? Nie spisał się także wykonawca (firma Holma Budimex - dziś Holma), któ-ry oszczędzał, gdzie się tylko dało, używając nawet tańszych materiałów, niż to by-ło założone w projekcie.
Dziwna konstrukcja umowy, liczne zaniedbania wykonawcy i tych, którzy in-westycję odbierali, sprawiły, że dziś basen "Polonez" jest w opłakanym stanie i wy-maga poważnego remontu. Obecne władze zdecydowały o jego przeprowadzeniu, bo inaczej inwestycja będzie stopniowo popadać w ruinę.
Największe szkody czyni wentylacja, która okazała się niewystarczająca, a nie można jej wspomóc wietrzeniem obiektu, bo okna się nie otwierają. Tak więc przy niewydolnej wentylacji para się skrapla, wilgoć potęguje, a tego z czasem nie wy-trzyma nawet najlepiej impregnowane drewno.
- Takich niedoróbek i bezsensownych pomysłów jest więcej - mówi osoba dob-rze znająca szczegóły budowy, ale chcąca zachować anonimowość. - Nie ma łączni-ka między pływalnią a drugim budynkiem Ośrodka Sportu i Rekreacji, parking jest naziemny zamiast podziemny, zjeżdżalnia na zewnątrz, choć na świecie robi się wewnątrz pływalni i przezroczystą, bo potęguje to przyjemne wrażenia.
To nie koniec złych rozwiązań. Trzeba jeszcze wspomnieć o niewykorzystanej przestrzeni na piętrze, skomplikowanej konstrukcji dachu...
Długa lista zaniedbań
Władze dzielnicy postanowiły wystąpić o odszkodowanie od winnych fatalnego stanu pływalni. Zlecili wykonanie szczegółowej analizy ekspertom budowlanym z olsztyń-skiej firmy W-Art. Uchybień i niedociągnięć znaleźli oni bez liku. Pokrywają się w części z wcześniej wymienionymi: zła wentylacja, niewłaściwa konstrukcja dachu, a ponadto dodają: nieprawidłowy układ warstw w ścianach, przez co nie chronią one przed wilgocią, ale ją utrzymują czy brak metalowych łączy słupów podtrzymują-cych konstrukcję.Janusz Janik, wiceburmistrz Targówka przypomina, że problemy techniczne ujawniły się dopiero przy eksploatacji obiektu, ale na szczęście było to jeszcze w okresie gwarancji jakości i rękojmi za wady, jakich udziela wykonawca. Początko-wo sądzono, że wyregulowanie urządzeń technicznych oraz zapoznanie się ze szczegółami eksploatacji usunie większość problemów. Cząstkowe poprawki doko-nywane przez wykonawcę w uzgodnieniu z projektantem niewiele jednak zmieniły.
- Obecna ekspertyza wykazała, że prace naprawcze pochłoną 9 mln zł - infor-muje wiceburmistrz Janik. - Część robót wynika z ujawnionych błędów w dokumen-tacji projektowej, część z nieprawidłowej realizacji robót przez wykonawcę, a część jest skutkiem skumulowanych nieprawidłowości.
Jak podkreśla wiceburmistrz, by przymusić inwestora zastępczego i wykonawcę do napraw, urząd Targówka wystąpił do sądu z wnioskiem o przeprowadzenie po-stępowania ugodowego. Koszty usunięcia usterek ponieśliby wówczas solidarnie wykonawca i projektant (inwestor zastępczy). Urząd dysponuje też zabezpiecze-niem umowy na okres gwarancji jakości i rękojmi za wady - pieniędzmi wykonawcy zdeponowanymi na koncie urzędu. Termin rozprawy wyznaczono na 7 października br.
- Nie doszło do ugody - mówi Rafał Lasota, rzecznik prasowy Targówka. - Wy-konawca i projektant zażądali kosztorysu napraw, do którego się ustosunkują. Na szczęście mamy już firmę, która kosztorys przygotuje. Ma na to czas do lutego 2010 roku.
Zdecydowano jednak, żeby nie czekać na całość do lutego, lecz przygotowy-wać kosztorys etapami. Także etapami mają być prowadzone roboty naprawcze.
Bez winy, bez odpowiedzialności
Nie czuje się winny Adrian Górecki, prezes zarządu spółki KIPP Project. Jak pod-kreśla, twierdzenie, iż potrzeba remontu budynku basenu przy ul. Łabiszyńskiej wynika choćby w części z błędów projektowych jest całkowicie nieuprawnione.- Występujące usterki nie są wynikiem wadliwego projektu, a związane są z pracami wykonawczymi, w zakresie usterek niedających się wykryć przed odbio-rem budynku - podkreśla. - Okoliczności te przyznał, co do zasady wykonawca i wyraził gotowość przeprowadzenia prac naprawczych. Zwracam uwagę, że KIPP Projekt wielokrotnie zgłaszał konieczność usunięcia usterek, jak również przedkła-dał projektowe propozycje naprawcze, które nie spotkały się z reakcją władz Tar-gówka. Obecny stan techniczny obiektu wynika z faktu, że inwestor nie podjął ja-kichkolwiek działań naprawczych, ale również konserwacyjnych przez ponad sześć lat.
Tak postrzega to projektant, natomiast wykonawca w ogóle o sprawie nie chce rozmawiać. A remont być musi.
- Część prac planujemy w drugiej połowie grudnia, gdy planowo zamykamy pływalnię na rutynowe czyszczenie - mówi Rafał Lasota. - Będziemy się starać, by wszystko jak najmniej odczuli mieszkańcy.
Sprawa pływalni "Polonez" to kolejny przykład niefrasobliwości władzy, która choćby podjęła najbardziej bezsensowne decyzje, nie ponosi za to odpowiedzial-ności. Obiekt za 30 mln zł po sześciu latach wygląda jakby miał ponad 30 i wymaga remontu za 9 mln. Za tyle można wybudować przedszkole, które bardzo by się na Targówku przydało.
Jolanta Zientek-Varga