Platforma totalitarna?
29 maja 2006
- Cel z pewnością szczytny, ale metody z lat pięćdziesiątych. Dobrze, że nie ma kary śmierci - komentuje nasz Czytelnik. - Oczyszczenie PO powinno następować procedurami demokratycznymi, a nie totalitarnymi.
- Główny zarzut wobec wszystkich, to szkodzenie wizerunkowi partii. Każda osoba to inna historia - powiedział dziennikarzom sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna po posiedzeniu zarządu partii.
W wypowiedzi dla "Echa", w poprzednim wydaniu Maciej Białecki, który znalazł się na jednej z dłuższych list, jako kandydat do usunięcia z partii mówił, że naj-bardziej pożądana jest zgoda w PO. Białecki nadal jest w partii, bo zarząd posłużył się krótszą listą, ale zgody nie ma i raczej nie będzie. Trudno zresztą oczekiwać, że środowisko, które brało udział w rządzeniu miastem za czasów Pawła Piskorskiego podda się bez walki i przyjmie na siebie wszystkie grzechy ludzi kojarzonych z tzw. aferą mostową. - To nie był samorząd bez grzechu, ale nie można robić takiej czystki, bo to doprowadzi do odbudowania układu warszawskiego - mówi radny PO zastrzegający sobie anonimowość. - Już następnego dnia po wyrzuceniu, były bur-mistrz Targówka Andrzej Kobel konsultował się z Małgorzatą Ławniczak-Hertel, jedną z głównych bohaterek afery mostowej. Nie rozmawiali z pewnością o tym, jak ładnie podziękować Tuskowi i Rokicie. Przecież ci ludzie nie poddadzą się bez walki, a im więcej się ich wyrzuci, tym będą silniejsi i tym większy problem będzie miała PO. Rozumiem sąd partyjny dla tych, których postępowanie naprawdę budzi wątpliwości, ale takiej rzezi nie popieram, bo jej ofiarami padają także ci, których jedynym grzechem było to, że działali w samorządzie w tym samym czasie, co Piskorski.
Byłemu prezydentowi Warszawy zarząd PO też zresztą niczego nie udowodnił. Wyrzucił go za nieumiejętne łączenie działalności publicznej z biznesową. - Czy gdyby Piskorski założył spółkę, która założyłaby kolejną spółkę, a ta jeszcze kolejną i ta ostatnia kupiła las, to byłoby to umiejętne łączenie biznesu z polityką? - pyta w redakcyjnym komentarzu jedna z gazet lokalnych w Warszawie. - Dlaczego jak ktoś gra w otwarte karty, wszystko robi sam, a nie na podstawione osoby, jak większość polityków, to jest politycznym zbójem? - pyta radny PO.
- Platforma już nie jest obywatelska - powiedział na konferencji prasowej jeden z usuniętych. - To partia wodzowska. Sposób załatwienia sprawy i brak możliwości odwołania się od decyzji zarządu budzi wątpliwości. - To prosty sposób na pozby-wanie się przeciwników z partii - mówi pan Marian, Czytelnik "Echa". - Artymowski, Dziubecki, Fogler i Potapowicz byli delegatami na konwencję krajową PO, która odbyła się 21 maja. Czy odtąd jak Tusk i Rokita zobaczą, że ich oponenci gdzieś zdobywają władzę, to ich szurną w ten sam sposób? Jeżeli ktoś ma grzechy na sumieniu, powinien stawać przed sądem partyjnym - uważa Czytelnik.
- Ani to nie była "rzeź", bo nie każdy musi być politykiem PO, ani to nie były "niewiniątka" - powiedziała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Hanna Gronkie-wicz-Waltz, kandydatka na prezydenta Warszawy. - Odeszli ludzie, którzy nie rozu-mieli problemu Pawła Piskorskiego. Nie chcę mówić o nazwiskach, ale byli m.in. tacy, którzy wykorzystywali stanowiska publiczne do celów prywatnych. Mieli np. dojścia do atrakcyjnych mieszkań komunalnych, a potem te mieszkania przejmo-wali na własność. Nie stawiam zarzutów prokuratorskich. Mówię o konflikcie inte-resu. Była też grupa, która przeforsowała uchwałę broniącą wyrzuconego z PO Piskorskiego. Gdy zimą Donald Tusk miał ogłosić mój start na prezydenta War-szawy, poprosił wszystkich posłów i ostrzegł: "Nie pozwolę, by Hanka była zakład-niczką układu Piskorskiego".
oko