Plan widmo
26 października 2007
List do redakcji.
Dokładnie dwa lata temu - 15 września 2005 roku, ówczesny zastępca prezy-denta Warszawy Andrzej Urbański podpisał ogłoszenie o przystąpieniu do sporzą-dzania planu. Przygotowano założenia, zbierano wnioski i sugestie, powstał projekt planu, który został wyłożony, celem zebrania kolejnych uwag. Następnie była opra-cowywana wersja ostateczna celem przedłożenia i... cisza. Projekt planu winien pilnie trafić w tryby machiny urzędniczej i rajcy miejscy winni go szybko uchwalić. To w teorii, bo w praktyce projekt planu gdzieś się w trybach rzeczonej machiny zaklinował. Dlaczego projekt planu nie jest przedmiotem procedowania? Czyżby założenia projektu naruszały czyjeś interesy?
Nie jest w społeczności zerzeńskiej tajemnicą, że projekt planu, zakładający m.in. zachowanie atrakcyjnych przyrodniczo pewnych terenów wzbudził popłoch. Ciekawe, że pewne projekty budowlane realizowane obecnie wzdłuż ulicy Jezioro-wej stoją w ostrym konflikcie z założeniami projektu planu przestrzennego zagos-podarowania tego terenu. Nie da się już odzyskać jeziora, strefa styczna do lasu olchowego, zwanego przez miejscowych "olszyną" zostanie za chwilę zdezintegro-wana, korytarz wzdłuż kanału melioracyjnego przestanie być korytarzem. Ciekawe, kto na to pozwolił? Czyżby urzędnicy związani z delegaturą wydziału architektury w Wawrze, wydający decyzje nie wiedzieli o projekcie planu i jego głównych założe-niach? Co na to władze dzielnicy Wawer? Jak można tolerować tego typu sytuację? Dlaczego władze Wawra nie naciskają na uchwalenie tego planu? Co robią urzęd-nicy ratusza w kwestii tego planu? Czy prawdą jest jakoby projekt planu na skutek wydanych decyzji dotyczących zabudowy stracił swoją rację bytu w obecnym kształcie? Oto cała masa pytań pozostaje bez odpowiedzi. I tylko mieszkańcy patrząc na to, co dzieje się przy ulicy Jeziorowej przecierają oczy ze zdumienia i między sobą wymieniają uwagi o tym kto i dlaczego dokonuje takich "cudów" w terenie i działa wbrew przyjętym założeniom.
Na koniec mocne słowa, jakie cisną się na usta. Najpierw do władz dzielnicy. Mieszkańcy widzą znacznie więcej niż wam się, drodzy włodarze, wydaje. I potrafią to doskonale ocenić. To nie jest tak, że ciemny lud kupi każdą głupotę.
Teraz do urzędników odpowiedzialnych za ład przestrzenny m.in. w Wawrze. Brak planów zagospodarowania przestrzennego, opóźnienia w procedurze ich uchwalania doprowadza do tego, iż jakość przestrzeni na końcu tego procesu jest zatrważająca i ten stan obciąża wasze sumienia, wasz profesjonalizm szanowni urzędnicy. Aczkolwiek słowo "profesjonalizm" użyte jest tu przez bardzo małe "p", ze względu na wasze "osiągnięcia" w zarządzaniu przestrzenią na wyżej wymienio-nym obszarze.
Poniżej dla zilustrowania tych bardzo gorzkich słów załączam fotografię zreali-zowanych ciągów domów przy ulicy Jeziorowej jako przykład architektury "pięknej" i "idealnie" wykorzystującej przestrzeń, bez konieczności myślenia o ogrodach, klinach przewiewu, skwerach, placykach do zabaw, parkach, ciągach spacerowych, zachowanych oczkach wodnych, skupiskach drzew itd. Itd. A na powyższe pytania niech ktoś "kompetentny" odpowie. Ciekawe co wymyśli?
Andrzej Werba