Pies robi, a pan nosi...
30 marca 2007
Czytelniczka "Echa" w korespondencji do mnie zwróciła uwagę na dość poważny problem. Sprawa nie jest nowa i przewija się na łamach wielu gazet.
Autor jest radnym Targówka (PiS) |
Rzeczywiście większość z nich tego nie robi, a ci którzy, i chwała im za to, przełamując swój wstyd zaopatrzyli się w łopatkę oraz woreczki są skutecznie zniechęcani. Bynajmniej nie chodzi o reakcje ludz-kie, lecz o prozaiczny brak koszy na śmieci! Ja sam mam trudności ze znalezieniem kosza, gdy chcę wy-rzucić np. papierek. Jeśli nie ma w pobliżu przystan-ku komunikacji miejskiej, to trzeba przejść znaczny kawałek drogi zanim znajdzie się kosz. Zazwyczaj straszą smętne resztki po zdewastowanych pojemni-kach lub po prostu ich nie ma. Kosze stały się dla administrujących terenem bardzo niewygodne. I nie chodzi tu o to, że są one dewastowane i trzeba je odtwarzać. Myślę, że to nawet cieszy administrację, gdyż każdy kosz wiąże się z jego opróżnianiem i tu dochodzimy do sedna. Kto za to zapłaci? Więc nie dziwmy się, że koszy po prostu nie ma.
Proszę teraz sobie wyobrazić sytuację, w której właściciel psa po sprzątnięciu kupy po swoim pupilu zmuszony jest do długotrwałego poszukiwania kosza. Kto się na to zdecyduje? W skrajnym przypadku będzie trzeba nieczystości zanieść do do-mu. Może więc od razu przeszkolić psa w zakresie korzystania z domowej toalety?
Problem polega nie tylko na tym, aby ludziom stawiać wymagania, lecz także umożliwić ich realizację. Nie dziwię się więc większości właścicieli, że nie sprzątają po swym psie. Aby jednak tę sytuację zmienić, należy ułatwić ludziom realizację przepisów. W przeciwnym wypadku mamy kolejny przepis, który jest niemożliwy do spełnienia.
Czy będzie podobnie z segregacją śmieci? Obecnie wszedł w życie regulamin zobowiązujący mieszkańców do takiej selekcji. Jak jednak będzie on realizowany? Czy tak jak w przypadku zwierząt zabraknie pojemników do segregacji? Czy, bo i takie słyszałem głosy, firma zajmująca się opróżnianiem pojemników z już pose-gregowanymi śmieciami i tak wrzuci je do wnętrza jednego samochodu skutecznie je mieszając ponownie? Obawiam się, że jak to zwykle u nas bywa przyjmujemy jakieś regulacje nie zdając sobie sprawy z ich konsekwencji. Nie przewidujemy, że wiążą się one z określonymi nakładami finansowymi, uważając, że jakoś to będzie. A jak będzie, szybko się przekonamy.
Krzysztof Zalewski
kz@magnum-x.pl