"Pies przeszkadza, pijak nie. Jak to jest?"
7 stycznia 2019
Kobieta w zaawansowanej ciąży z łagodnym psem bez kagańca chcąca przejechać tylko jeden przystanek w niemalże pustym autobusie zostaje z niego wyproszona. Wulgarnie zachowujący się pijany mężczyzna nie zostaje przez kierowcę nawet pouczony.
- Byłam w ósmym miesiącu ciąży i stwierdziłam, że biorę psa na dłuższy spacer. Szłam na piechotę, ale podjechał autobus 184. Szybko wskoczyłyśmy z Balbiną do praktycznie pustego pojazdu (były dokładnie dwie osoby plus kierowca). Stwierdziłam, że podjadę sobie jeden przystanek. Ale nagle kierowca się wychyla i krzyczy na mnie "Proszę wysiąść z autobusu, bo pies nie ma kagańca!". Byłam w takim szoku, że mnie po prostu wbiło w podłogę. Wysiadłam. Dzisiaj w tym samym autobusie siedział facet, który śpiewał i tak się darł, że głowa bolała. Zaczepiał wszystkich, chlał piwsko, pluł, rozlewał alkohol. Tego człowieka nikt nie wyprosił z autobusu, ale kobietę w ciąży z psem już tak. Jak to jest? - zapytała na portalu społecznościowym pani Anna.
Pies większym zagrożeniem?
Jeden z komentujących internautów słusznie zauważył, że pies nie miał kagańca i to był oczywisty powód wyproszenia pasażerki. Z ironią dodając: "widocznie ciężarna kobieta z psem bez kagańca jest większym zagrożeniem niż pijak".
- Tak samo wystarczy wejść zimową porą w szaliku Legii do autobusu. Każdy się boi bardziej takiej osoby, niż pijanych i agresywnych dresiarzy - dodaje Tomek, który włączył się do dyskusji. Stanowisko Zarządu Transportu Miejskiego w sprawie przewożenia zwierząt jest jasne - pies powinien mieć kaganiec. I kropka.
- Przepisy wymagają tego ze względów bezpieczeństwa. Jeśli w pojeździe dzieje się coś zagrażającego bezpieczeństwu, prosimy o informowanie o tym prowadzących. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że kierowca zgłosił fakt opisany przez pasażera centrali ruchu z prośbą o wezwanie straży miejskiej. Dyspozytorzy przekazując zgłoszenie podają służbom dokładną lokalizację autobusu, kierunek jazdy i czas dojazdu do miejsca oczekiwania patrolu - odpowiadają pani Annie urzędnicy ZTM.
Pasażerki wysiadały ze strachu
Kobieta podkreśla, że z całej sytuacji najbardziej razi wybiórcze traktowanie regulaminu przez kierowcę.
- Znam przepisy dotyczące przewozu psów i gdybym planowała jazdę komunikacją miejską, to kaganiec by był. Tutaj była sytuacja spontaniczna i nie tyle zszokowało mnie "bo takie są przepisy", tylko z jaką łatwością kierowcy przyszło pogonienie kobiety w zaawansowanej ciąży i obojętność wobec pijaka. Ze strachu? Kierowca widział tego faceta, bo i jego zaczepił, a mimo to ruszył w trasę. Niektóre kobiety wysiadały, bo się po prostu bały. Ale on wyproszony nie został. Tu regulamin już nie obowiązywał? - kończy pani Anna.
(DB)