Z roku na rok przybywa w Warszawie tras rowerowych. Na Bielanach mamy już kilka odcinków wzdłuż głównych ulic. Można wybrać się na małą przejażdżkę wykonując pętlę po Bielanach, Woli i Żoliborzu. Oczywiście nie na całej trasie jest już ścieżka.
Proponujemy start u zbiegu ul. Broniewskiego i Trasy Armii Krajowej. Tutaj ścieżkę wytyczono wzdłuż ul. Broniewskiego i biegnie po prawej stronie patrząc na północ. Najlepszy jest pierwszy, kilkusetmetrowy odcinek. Potem zlewa się z chodnikiem, ale jest on na tyle szeroki, że można spokojnie jechać. Bezproblemowo docieramy do ul. Reymonta. Skręcamy w lewo i suniemy aż do ul. gen. Maczka elegancką kostką. Na skrzyżowaniu mamy możliwość pojechać dalej prosto - w kierunku Bemowa lub też skręcić w lewo. Wybieramy skręt i pokonujemy kolejne kilometry ścieżką. Tu też jest to równie nowoczesny odcinek, jak na Powstańców Śląskich. Docieramy do ul. Rudnickiego, gdzie na skrzyżowaniu jest oddzielna sygnalizacja świetlna dla rowerów. Potem czeka nas jeszcze idealna prosta, aż do Trasy AK. Tutaj niestety ścieżka się urywa, ale kończą się także formalnie Bielany. Wjeżdżamy na ul. Powązkowską i jesteśmy już na Woli. Czeka nas dłuższy odcinek jezdnią i jest to najmniej przyjemna część naszej przejażdżki, gdyż w dużym ruchu samochodowym, a kierowcy nie zawsze traktują cyklistów jak pełnoprawnych uczestników ruchu. Często trąbią lub też przejeżdżają zbyt blisko. Dzielnie jednak jedziemy dalej, przecinamy Okopową, wjeżdżamy na krótki odcinek ul. Dzikiej, mijamy stację benzynową i docieramy do al. Jana Pawła II. Tu już mamy świeżo wykonany, przy okazji trwającego remontu jednej nitki tej arterii, odcinek ścieżki. Skręcamy w lewo i docieramy do Ronda Radosława. Aż do placu Grunwaldzkiego mamy bardzo wygodną ścieżkę. Wjeżdżamy na Żoliborz, skręcamy w Broniewskiego i udajemy się w kierunku Trasy AK. Nie ma tu wprawdzie wygodnej ścieżki, ale za to jest szeroki chodnik. Można się nim poruszać bez stwarzania uciążliwości dla pieszych. Docieramy do wiaduktu i w ten sposób domykamy pętlę naszej wycieczki. Trwała niecałą godzinę. W sam raz na poobiednią rekreację.
Grzegorz Ciesielski