Park Rzeźby na Bródnie - doły z rozbitymi naczyniami. To sztuka?
7 lipca 2014
13 lipca o godz. 16.00 będziemy świadkami szóstej odsłony Parku Rzeźby na Bródnie - projektu "To Be Found" chińskiego artysty Ai Weiweia. Warszawska rzeźba Weiweia składa się z trzech cylindrycznych dołów wypełnionych rozbitymi naczyniami, ziemią i torfem.
Jaka symbolika przyświeca temu projektowi? Na stronie Muzeum Sztuki Nowoczesnej tłumaczy to Sebastian Cichocki.
- Powstawanie tego dzieła ma wymiar performatywny, przywodząc na myśl zarówno rytuały pochówku czy gest ukrywania cennych przedmiotów w obliczu nadciągającego kataklizmu(...). W Warszawie niewidoczna podziemna rzeźba Weiweia nabiera dodatkowych znaczeń. W mieście skrywającym pozostałości budynków zniszczonych podczas II wojny światowej czy tak znaczące ślady przeszłości jak archiwum Emanuela Ringelbluma (który zakopał w trzech bańkach po mleku dokumenty dotyczące życia w warszawskim getcie - jednej z nich nigdy nie odnaleziono), ziemia jest materiałem do odkodowywania przez kolejne pokolenia badaczy. Na Bródnie projekt Ai Weiweia wpisuje się również w czysto archeologiczny kontekst, związany z wczesnośredniowiecznym osadnictwem - to tutaj, kilka kilometrów od parku Bródnowskiego, odkryto ślady po osadzie z XI wieku, pierwszej na terenie, który został później nazwany Warszawą - czytamy.
Według słów Cichockiego, rzeźba ma być swoistym komunikatem adresowanym do przyszłych pokoleń, dziełem "do odnalezienia". A w przyszłości "stanowić jeden ze śladów ludzkiej cywilizacji oraz jej najbardziej zagadkowej aktywności, jaką jest sztuka".
Nasz komentarz:
Wszystko powyższe jest prawdą. Sztuka ma zmuszać do myślenia, poruszać zwoje mózgowe, prowokować - po to właśnie jest. Rozbijanie kopii waz i zakopywanie ich w ziemi też jest sztuką? Powiedzmy! Etykietę sztuki można przypisać niemal każdemu przedsięwzięciu, także temu wydawać się może najbardziej absurdalnemu. Jednak projekt Ai Weiweia budzi protest z innej przyczyny: jest finansowany z pieniędzy publicznych. Gdyby zapłacił za niego sponsor - nie mrugnęlibyśmy okiem. Jednak w sytuacji, gdy brakuje pieniędzy na potrzeby bardziej prozaiczne, w tym także na przedsięwzięcia kulturalne znacznie lepszego gatunku, wydawanie pieniędzy publicznych na opisane wydarzenie jest co najmniej wątpliwe moralnie. Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy...
(red)