Pali się!
21 lipca 2001
Ruszyła spalarnia na Targówku Przemysłowym. Choć zdaniem dyrektora zakładu Jacka Kaznowskiego taka nazwa jest niesłuszna, bo spalanie jest tylko jednym z elementów pracy Zakładu Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych, nie zmieni to faktu, że tak właśnie potocznie warszawiacy nazywają ów zakład.
Jak powszechnie wiadomo, z segregowaniem śmieci nie jest najlepiej. Mimo wieloletnich starań, do pojemników na papier, szkło i plastik, wciąż trafiają wszelkie śmieci. Niestety gmina Targówek należy do tych, które najsłabiej wywiązują się z obowiązku segregowania śmieci. Wynika to przede wszystkim z postawy mieszkańców.
- Nie wszyscy mają świadomość ekologiczną - uważa wiceburmistrz Targówka Bogdan Soporowski. - Dlatego wprowadzamy zmiany w systemie segregacji. Planujemy ustawienie, w jak najbliższym sąsiedztwie bloków, zestawów po dwa pojemniki - na śmieci suche i mokre. Suche to szkło, plastik, papier, mokre - różne odpadki organiczne: obierki ziemniaków, ogryzki jabłek, fusy itp. Będziemy oczekiwać od mieszkańców sortowania już w domach. Każdy będzie musiał mieć dwa pojemniki na śmieci.
Odpady biologiczne będą trafiały do kompostowni na Zabranieckiej (już czynnej), natomiast suche do Zakładu Segregacji Odpadów, który ma powstać w sąsiedztwie spalarni wysiłkiem kilku gmin i firm zajmujących się wywozem śmieci.
- Z inicjatywy naszej gminy - mówi Soporowski - podpisane zostało porozumienie z Białołęką, Wawrem i Rembertowem oraz obiema praskimi dzielnicami gminy Centrum, a także z władzami miasta. Zainteresowane są też niektóre gminy podwarszawskie, najbardziej Ząbki. Spośród firm "śmieciowych" akces zgłosiły Lobbe, Agatom i Transformers, waha się MPO.
Inwestycję oszacowano na 30 mln zł, połowę wyłożą firmy, ok. 10 mln ma pochodzić z unijnych funduszy pomocowych i Powiatowego Funduszu Ochrony Środowiska, resztę będą musiały wyłożyć gminy i miasto.
Dzięki segregacji spadnie koszt wywozu śmieci i to powinien być główny bodziec dla mieszkańców, aby posiadać w domu dwa kosze. Zakład przy Zabranieckiej stał gotowy ponad rok i nie mógł być uruchomiony z powodu protestów ekologów. - Ja tam się ekologom nie dziwię - mówi mieszkaniec Zacisza. - Jeszcze na dobre nie uruchomili spalarni, a już słyszę, że trzeba budować segregatornię. Ciągle czytam o coraz to nowych pomysłach na zagospodarowywanie śmieci. Trzy pojemniki, pięć pojemników, teraz dwa i wciąż to nic nie daje - to wszystko świadczy, że tak naprawdę nie ma pomysłu, a nasze pieniądze są wydawane bez sensu.
Władze miasta twierdzą, że to złe doświadczenia z segregacją zmuszają do nowych pomysłów. Ekolodzy ripostują, że w Warszawie nigdy nie było prawdziwego recyklingu. - Problemu śmieci nie rozwiąże mówienie o stuprocentowej segregacji - twierdzi dyrektor Kaznowski. I dodaje, że w niektórych niemieckich landach rezygnuje się po wstępnej selekcji z kompleksowej segregacji, gdyż jej efekty ekologiczne są niewspółmiernie małe do poniesionych kosztów.
Trudno się jednak dziwić takiej opinii Czytelnika, bo pomimo wciąż wdrażanego systemu selektywnej zbiórki odpadów, do ZUSOK-u trafiają odpady surowe - nie posegregowane. - Trzeba zatem najpierw je posegregować - mówi dyrektor Kaznowski. - Odbywa się to mechanicznie na specjalnych sitach.
A więc już teraz można segregować. Zatem czemu kosztem 30 mln zł Targówek planuje nowy zakład?
- Warszawskie śmieci od wielu lat pachną wyłącznie korupcją - uważa czytelnik z Zacisza. - Ciągle tylko słyszę, ile potrzeba pieniędzy na nowe zakłady i pomysły segregacji. Efektów wciąż nie ma.
Wiceburmistrz Soporowski na pytanie, czy koniecznie trzeba wydawać 30 mln zł, czy np. nie można wykorzystać już istniejącej na Zabranieckiej segregatorni odpowiada, że nie. - ZUSOK może wyłapać tylko to, czego nie da się spalić. Aby skutecznie posegregować śmieci z całej Warszawy, potrzebne są trzy takie zakłady, jaki my planujemy.
Zatem dlaczego nikt na to nie wpadł, kiedy budowano spalarnię? - Bo nie było wtedy Soporowskiego - wiceburmistrz nie waha się z odpowiedzią. - Znalazłem działkę obok spalarni, dogadałem się z jej właścicielem, który wniesie ten grunt aportem do spółki. Bezpośrednie sąsiedztwo spalarni pozwoli na stworzenie taniego w eksploatacji "taśmociągu", ale sukces tego systemu polegać będzie nie tylko na maksymalnym obniżeniu kosztów, ale na uproszczeniu domowej segregacji. Jest już naukowo udowodnione i dotyczy to nie tylko Polski, że im mniej pojemników, tym o wiele skuteczniejsza segregacja - dodaje Soporowski.
Interes mają mieć i mieszkańcy i gminy-udziałowcy. Dzięki zakładowi odzyska się ok. 30% surowców wtórnych, które będzie można sprzedać. Poza tym do spalarni trafi o wiele mniej. To także zdecydowanie obniży koszty wywozu śmieci, jakie każdy z nas musi ponosić.
Bartek Wołek
Na zdjęciach: czy tak będzie wyglądała segregatornia na Targówku? Z folderu firmy CP mfg.
***
Wśród wielu inwestycji towarzyszących powstaniu zakładu na Zabranieckiej była m.in. budowa drogi dojazdowej, wzdłuż której powstała ścieżka rowerowa. Prowadzi aż do Utraty, ale dalej spokojnie można rowerkiem pognać aż do spalarni.To bardzo interesująca inwestycja, zważywszy że jest w gminie Targówek i Warszawie parę miejsc, gdzie ścieżka rowerowa przydałaby się bardziej, niż wzdłuż szlaku śmieciarek.
Marek Horn