Oświata będzie moim priorytetem
5 października 2011
"Echo" rozmawia z Ligią Krajewską, wiceprzewodniczącą Rady Warszawy, szefową gabinetu politycznego w Ministerstwie Edukacji Narodowej, kandydatką do Sejmu RP z listy PO
- Pani minister wykazała, że około 10% szkół nie skorzystało z programu "Radosna szkoła", czyli wyposażenia w niezbędne pomoce dydaktyczne dla najmłodszych. W większości szkół w Polsce nie ma dramatu, ponieważ mamy niż demograficzny i w wielu szkołach brakuje uczniów. Warszawa z kolei zainwestowała w placówki oświatowe, szczególnie w dzielnicach o najwyższym przyroście mieszkańców. Tylko w tym roku na samej Białołęce rozbudowaliśmy trzy szkoły i trzy przedszkola. Na następny rok planowane są kolejne inwestycje oświatowe na Tarchominie. Należy pamiętać, że tzw. młode dzielnice intensywnie się rozwijają. W minionych latach wydawano pozwolenia na budowę osiedli bez zapewnienia infrastruktury, a niestety nie wszyscy mieszkańcy płacą podatki w stolicy. Wspomnianą Białołękę zamieszkuje 130 tys. osób, a zameldowanych jest 83 tys. Zachęcam więc do płacenia podatków w Warszawie. W bieżącym roku szkolnym 45% dzieci sześcioletnich z wyboru rodziców poszło do pierwszej klasy w Warszawie. Rodzice Ci z zadowoleniem oceniają sposób przyjęcia ich w szkole i pozytywnie wypowiadają się o osiągnięciach swoich dzieci. W przyszłym roku należy im również dać możliwość wyboru.
- W polskich szkołach uczy mnóstwo zupełnie przypadkowych osób. Także w Warszawie. Czy poprawią się prawne możliwości eliminowania z zawodu ludzi, którzy zdaniem dyrekcji szkoły i rodziców się do tego nie nadają, a są chronieni przez Kartę Nauczyciela? Nie może być tak, że tylko osiągnięcie wieku emerytalnego daje dyrekcji możliwość pozbycia się złego nauczyciela.
- Karta Nauczyciela to archaiczny dokument, związki zawodowe również to rozumieją. Nie można powiedzieć, że jest to dokument niepotrzebny, ale zdecydowanie wymagający zmian. Jeśli chcemy mieć w polskiej szkole wykwalifikowaną kadrę, pełną zapału i pasji do swojej pracy - ludzi, którzy w ciekawy sposób i z chęcią dzielić się będą z uczniami swoją wiedzą, musimy zapewnić pedagogom dobre warunki zatrudnienia. Mam nadzieję, że zespół powołany przez ministra edukacji zakończy niebawem swoje prace. Zapewne zmiany w tym dokumencie muszą określać inny sposób oceny i awansu zawodowego. Funkcjonująca obecnie karta szkodzi dobrym nauczycielom, a przecież to tych najlepszych oczekujemy wszyscy dla naszych dzieci. Uważam więc, że przede wszystkim należy dać większą autonomię dyrektorowi szkoły i zwiększyć wpływ rodziców na ocenę pracy nauczyciela. Do zmiany karty potrzebna jest zgoda nie tylko polityków, ale i środowiska związków zawodowych. Mam nadzieję, że nowy parlament będzie pracował nad rozwiązaniami dobrymi dla szkoły.
- Oby bardziej skutecznie, niż dotychczas. Kolejny temat - w wielu dzielnicach Warszawy brakuje przedszkoli. Od co najmniej 10 lat wiadomo, że jedynym rozsądnym sposobem na wyrównanie szans jest większe dofinansowanie przedszkoli niepublicznych i zagwarantowanie w nich opłat dla rodziców "nie większych niż". Niestety, rządzący wciąż wyznają socjalistyczną zasadę "budujemy państwowe" dla 250 dzieci, a 5 tys. zostawiamy na lodzie, czyli bez szans na tanie przedszkole. Kiedy to wreszcie się zmieni?
- Przedszkola niepubliczne są dofinansowane zgodnie z ustawą o systemie oświaty. System przedszkoli niepublicznych mógłby funkcjonować, jak np. dwa żłobki na Białołęce, które otrzymują taką samą dopłatę, jak publiczne, pod warunkiem, że nie pobierają wyższych opłat od rodziców, niż w żłobkach publicznych. Aby to osiągnąć, potrzebna jest zmiana zapisów ustawy o systemie oświaty pozwalających samorządom na ustalanie sposobu finansowania niepublicznych przedszkoli i określania zasad ich funkcjonowania. Edukacja dzieci od wczesnych lat jest niezwykle ważna, dlatego popieram wszelkie działania ułatwiające rodzicom dostęp do publicznych placówek oraz obniżanie kosztów w niepublicznych. Mogę zapewnić, że dla mnie jako - mam nadzieję - przyszłego posła, kwestie oświaty były i będą jednym z priorytetów.
Warszawa w ostatnich pięciu latach zwiększyła liczbę miejsc w przedszkolach budując nowe i rozbudowując istniejące - np. na Bemowie, Białołęce, Wilanowie, Ursusie, Ursynowie i Targówku. Proszę pamiętać, że w kadencji 2002-06, rządzący wówczas PiS zlikwidował 12 przedszkoli, nie budując nowych w dzielnicach rozwijających się. Pięć lat temu zaczynaliśmy więc od odtworzenia miejsc w przedszkolach. W tym roku w przedszkolach publicznych są jeszcze wolne miejsca, ale niestety nie w dzielnicach zamieszkałych przez młodych. Faktem jest też, że zdecydowana większość tychże młodych rodziców pracuje w centrum miasta. Część z nich wybiera przedszkole nie tyle w pobliżu domu, co w pobliżu swojego miejsca pracy, w dzielnicach, w których społeczeństwo jest starsze, a tym samym zapotrzebowanie na przedszkola mniejsze. Rodzice szybciej odbierają dzieci i spędzają z nimi wówczas więcej czasu.
- Ten czas spędzają razem w korku. Czy jest szansa, że zajmie się Pani nowelizacją ustroju Warszawy? W przyszłym roku minie 10 lat od centralizacji miasta - w tym czasie widać postępującą degradację dzielnic. Nie ma wątpliwości, że ustawa ta zrobiła miastu wielką krzywdę. Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecywała decentralizację w ramach statutu miasta, gdy kandydowała po raz pierwszy. Słowa dotrzymała w niewielkim stopniu. Jaka jest szansa, że zrobi to przyszły Sejm?
- Mając przekonanie, że prawo powinno dobrze służyć ludziom, zauważam pewne obszary w ustawie warszawskiej, które mam nadzieję zostaną zmienione, tak by lepiej służyła ona mieszkańcom stolicy. Jednak od 2007 roku trwa proces decentralizacji. To rada poprzedniej kadencji uchwaliła statut miasta oraz podjęła uchwałę kompetencyjną, przekazując dzielnicom zadania i finanse. Tworzą one własne budżety i mają wpływ na kreowanie wydatków.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Krzysztof Katner