Opowieści zapamiętane
6 czerwca 2008
Gdyby ktoś z nas mieszkańców (i nie koniecznie) chciał opowiedzieć lub opisać swoje wspomnienia lub rodzinne przekazy, to serdecznie zachęcam do tego.
Dom przy ulicy Kwiatowej
Przed II Wojna Światową w 1935 r. ojciec wybudował na swojej posesji dwa drew-niane domy, które spaliły się w 1939 r. Rodzina mieszkała przy dawnej ul. Kwiato-wej, obecnie Chryzantemy. Stare drzewa i młode sosny otaczały tę małą uliczkę, która tak jak zresztą cała okolica tonęła w sosnach i żółtym piasku. Obok stał star-szy, także drewniany dom. Posiadał on piękne ozdoby, 4 werandy, łamany dach kryty blachą, co w dawnych czasach świadczyło o pewnej zamożności i było rzad-kością. Właścicielką była Pani Janowska. Znajdował się w nim taki mały pensjonat dla dzieci żydowskich. Wiadomo, w tych okolicach cenne było (a także jest) sosno-we powietrze, niektórzy mówili "mahoniowe" i takie pensjonaty cieszyły się ogrom-nym powodzeniem. Poszukiwano tu zdrowia dla dzieci, ale także dorośli polubili te tereny i chętnie przyjeżdżali na letni wypoczynek. Dom otoczony był płotem z siatki drucianej a za nią dzieci miały plac zabaw z huśtawkami, drabinkami, piaskowni-cami. Wzdłuż płotu rosły krzewy owocowe i kwiaty na rabatkach, jarzębiny mieniły się czerwienią. Kolorowo i sympatycznie. Z tyłu w dali za ulicą Sarny była piasz-czysta polana, taka biała plama, piasek jak na plaży, ulubione miejsce zabaw dla dzieci. Polana ta ciągnęła się aż do ulicy Wiśniowej (obecnie Truskolaska).Gdzie niegdzie tylko rosły sosny na małych pagórkach z piasku, które naniósł wiatr. Dom zawsze był pełen szczęśliwych dzieci. Okrutny los sprawił, że dom opustoszał. Stało się to wtedy, gdy niedaleko utworzono getto w 1940 r. i jego mieszkańcy znaleźli się na jego terenie.Tymczasem pogorzelcy z posesji obok wtedy, gdy spaliły się im domy, musieli szukać dla całej rodziny jakiegoś dachu nad głową. Wynajęli więc mieszkanie w domu jednorodzinnym nieopodal przy ulicy Wiśniowej, w którym nie pozostali dłu-go. Przenieśli się do małego domku, oddzielnego, którego właścicielką była bardzo kulturalna i sympatyczna pani. W ten sposób rodzina przetrwała przez cały jeden rok okresu wojny. Następnych parę lat ci sami pogorzelcy zamieszkiwali w opusz-czonym przez dzieci dużym domu przy ulicy Kwiatowej (obecnie Chryzantemy). Dom stał się ich własnością i przetrwali w nim cały następny okres wojenny. Na-leżał do rodziny jeszcze przez kilka lat po wojnie do czasu, gdy ADM zasiedlił go swoimi lokatorami. Po kilku latach ojciec zrezygnował z praw własności, ponieważ lokatorzy płacili grosze a wymagania mieli duże. I tak jak dotąd, dom wciąż po-zostaje pod zarządem ADM-u. Lokatorzy obudowali werandy i dom całkowicie zmie-nił swój wygląd. Dziś wygląda smutno, w niczym nie przypomina czasów swojej świetności. Szkoda, że nie mógł znaleźć jednego właściciela. Tak to niestety już jest, że tylko jeden właściciel jest w stanie zapewnić domowi dłuższe życie i lepszą przyszłość.
Barbara
PS: mówiono, że ten dom odwiedzał Korczak.