O krok od tragedii przy szkole. Drzewo runęło na samochody
7 lutego 2020
To nie pierwszy raz kiedy na auta zaparkowane na przyszkolnym parkingu w Wawrze spadło suche, złamane drzewo. Tymczasem urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. - Wątpliwości skończą się, jak zapalimy w tym miejscu znicz? - pyta mieszkanka.
- Kolejne w ciągu ostatnich dwóch lat drzewo z działki przy parkingu szkoły spadło prosto na ulicę, przylegające parkingi i chodnik. Uszkodzone zostały dwa auta, w tym moje - pani Monika opisuje wypadek, który zdarzył się przy Szkole Podstawowej z Oddziałami Przedszkolnymi nr 216 przy ulicy Wolnej 36 w Miedzeszynie.
Upadające drzewa
- Drzewa stoją na prywatnej działce leśnej. Od lat są oznaczone do wycinki przez Lasy Miejskie, a mimo to nikt nic z tym nie robi. Miasto beztrosko wybudowało przy nich parking, a teraz nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za kolejne szkody. Drzewa stanowią realne zagrożenie dla zdrowia i życia dzieci, rodziców, pracowników szkoły i spacerowiczów. U mnie to była kwestia dosłownie sekund, które pozwoliły mi odejść od auta w kierunku szkoły. Równie dobrze mogłam zginąć, gdyż uderzenie było tak potężne, że zniszczyło dach i słupek nośny auta. Tych zagrażających zwaleniem się drzew jest dużo więcej, wiele leży połamanych na działce, a sporo suchych opiera się o inne - jeszcze stojące, więc tylko chwila do nieszczęścia - opowiada pani Monika.
Wydaje się, że zagrożenie jest bardzo realne. Działka leśna przy szkole i przedszkolu jest nieogrodzona, wręcz zachęca rodziców oraz dzieci do skracania sobie drogi przez lasek. Niedługo po wypadku opisywanym przez panią Monikę złamało się kolejne drzewo, tarasując dojazd do szkoły.
Zaznaczone do wycinki, lecz nikt ich nie wycina
- Dowiedziałam się, że jest problem z namierzeniem właściciela działki - kontynuuje pani Monika, która usłyszała także, że ani samorząd, ani też żadna jego jednostka nie może uprzątnąć lasku, ponieważ urzędnicy byliby posądzeni o niegospodarność za sprzątanie prywatnego terenu. - Niegospodarność i wątpliwości skończą się, jak zapalimy w tym miejscu znicz? - pyta mieszkanka.
Urząd dzielnicy, który był informowany przez dyrekcję szkoły o realnym zagrożeniu, nie bierze odpowiedzialności za sprawę.
- Nadzór nad lasami prywatnymi mają Lasy Miejskie Warszawa. W imieniu urzędu dzielnicy zwróciliśmy się do Lasów Miejskich o podjęcie odpowiednich działań w tej sprawie - informuje nas Aleksandra Słowińska, rzeczniczka wawerskiego ratusza.
Lasy Miejskie: "Mamy związane ręce"
- Problem polega na tym, że jest to las, który formalnie ma właściciela, a w praktyce właściciel nie istnieje, tzn. albo dawno temu gdzieś daleko wyjechał albo nie żyje. Jest to żydowsko brzmiące nazwisko bez danych adresowych w ewidencji gruntu, więc interpretacje prawne co do możliwości wejścia i prewencyjnego wycięcia drzewa są różne. Zawsze przecież istnieje obawa, że jednak właściciel się znajdzie i będzie miał do nas uzasadnione pretensje, że wtargnęliśmy do jego lasu i wycięliśmy mu drzewo - informuje wicedyrektor Lasów Miejskich Andżelika Gackowska.
Jak się dowiedzieliśmy, lasów o takim "nieustalonym" statusie własnościowym jest w stolicy bardzo dużo. - To nie jest problem tylko tej działki. W zasadzie nie ma jednej jednostki czy jednego urzędu, który by zbierał informacje, "spinał" je i decydował o trybach postępowania w takich sytuacjach. My w trybie interwencyjnym w niektórych przypadkach reagujemy, ale to nie jest nasze statutowe działanie, bo jednak nie są to grunty przekazane nam w jakikolwiek zarząd. To trudna sprawa na styku naszych kompetencji a praw właścicieli - przekonuje Andżelika Gackowska.
Co dalej? Urzędnicy twierdzą, że trwają intensywne poszukiwania właściciela lub spadkobierców działki leśnej przy ul. Wolnej.
(DB)