Nowość na S8. Nie ma tego nigdzie w Polsce
10 czerwca 2019
Drogowcy mają nowy pomysł na upłynnienie ruchu na trasie. Zamierzają sięgnąć po wzorce z USA.
Lekiem na nieustanne problemy na warszawskim odcinku trasy S8, formalnie pełniącym funkcję północnej obwodnicy, ma być tzw. dozowanie wjazdu (ang. ramp meter).
Fotoradary na S8? "Trzeba wymusić niższą prędkość"
Właśnie pojawiła się nowa propozycja rozwiązania problemów na tzw. północnej obwodnicy Warszawy.
To rozwiązanie stosowane w Stanach Zjednoczonych już w latach 60., u nas na razie nieznane. Na czym polega?
Trochę teorii
Wyobraźmy sobie, że jedziemy Wisłostradą i chcemy skręcić w prawo, na most Grota-Roweckiego. Do dyspozycji mamy jeden z dwóch pasów, nad którymi zawieszono sygnalizatory. Zamontowane na węźle urządzenia mierzą ruch na trasie S8 i włączają zielone światło raz na jednym, raz na drugim pasie, "dozując wjazd" na most. Maszyna pilnuje w ten sposób, by kierowcy jechali na suwak i jednocześnie broni węzła przed całkowitym zakorkowaniem.
Jak poinformowała nas Małgorzata Tarnowska z lokalnego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, nie wiadomo jeszcze, gdzie dokładnie powstaną takie urządzenia. Obecnie trwa projektowanie systemu dla odcinka trasy między węzłami Konotopa i Marki, a więc na całym warszawskim odcinku S8.
"Motojanusze jadą 50"
Gdyby o lokalizacji "dozowania ruchu" decydowało głosowanie kierowców, powstałoby prawdopodobnie na wspomnianym węźle z Wisłostradą oraz obok Cmentarza Wojskowego, przy trasie Prymasa Tysiąclecia. Pojawia się też mnóstwo komentarzy dotyczących umiejętności kierowców.
- To, co zaobserwowałem na zjeździe z Lazurowej na S8 to jest jakaś masakra - pisze nasz czytelnik. - Stoi znak "koniec terenu zabudowanego", więc masz psi obowiązek jechać 90km/h i dzięki temu bezpiecznie włączyć się do ruchu. Zamiast tego motojanusze jadą 50km/h i próbują się włączyć.
- Zdaje się, że nie posiadasz prawa jazdy, albo o zgrozo znalazłeś je w chipsach - pada odpowiedź. - Ograniczenie prędkości oznacza ograniczenie, a nie minimalną prędkość.
"Mamy to w Kalifornii"
Poniżej załączamy film opublikowany przez Departament Transportu Georgii. W komentarzach można znaleźć ciekawą wymianę zdań między dwoma kierowcami z USA.
- Przydałoby się na autostradach w rejonie Nowego Jorku.
- Mamy to wszędzie na autostradach w Kalifornii - pada odpowiedź z drugiego końca USA. - Pomaga tylko włączyć się do ruchu. Niewiele robi w temacie korków; po prostu na drogach jest dziś za dużo samochodów.
(dg)
.