Nowodworska: wolę dostać mandat niż dać się zabić
31 marca 2014
Ulice Nowodworska i Odkryta, oddane do użytku po latach kapitalnego remontu w 2010 r., to jeden z głównych ciągów komunikacyjnych dzielnicy. Dynamicznie rosnąca liczba mieszkańców sprawia, że ruch pieszy, rowerowy i samochodowy jest coraz większy.
Niestety, w obecnej sytuacji z remontu Nowodworskiej mogą być zadowoleni tylko kierowcy. Równy asfalt, szerokie pasy ruchu i bardzo długa prosta to wymarzone warunki do jazdy.
Dla niektórych aż za bardzo wymarzone, czego skutkiem było postawienie w tym miejscu fotoradaru, mającego utemperować niepokornych.
Na Nowodworskiej i Odkrytej progów nie będzie
Mieszkańcy ulic Nowodworskiej i Odkrytej chcieliby, aby na tych ulicach zamontować progi spowalniające i wprowadzić ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę. Władze dzielnicy sprzeciwiają się temu pomysłowi.
Jak na Nowodworskiej czują się piesi i rowerzyści?
Zapytałem o to panią Annę, którą spotkałem, gdy lawirowała swoją "holenderką" po wąskim chodniku, pośrodku którego stoją latarnie i drewniane słupy.
- Wiem, że nie mogę tu jeździć chodnikiem, ale wolę dostać mandat, niż dać się zabić. Fotoradar może zmusza kierowców do wolniejszej jazdy, ale nie zmusza do zachowania odstępu przy wyprzedzaniu rowerzysty [wymagany jest minimum metrowy odstęp - przyp. red.]. Kierowcy jeżdżą tutaj tak, jakby byli sami na świecie.
Potwierdza to idąca z dzieckiem w wózku pani Alicja, z którą czekam na przejściu dla pieszych, licząc aż ktoś się zatrzyma. Zatrzymuje się jedenasty kierowca.
- Tutaj obok jest przedszkole, tam następne, niedaleko plac zabaw - pokazuje moja rozmówczyni. - Dużo kobiet chodzi tędy z małymi dziećmi, z wózkami, starsi ludzie chodzą do kościoła. Chodnik jest wąziutki, samochody pędzą metr od ludzi. Wariantu z jednokierunkową jezdnią nie brano pod uwagę przy projektowaniu przebudowy i nie przeprowadzono ekspertyz na ten temat.
Chodnik na Nowodworskiej rzeczywiście jest wąski (miejscami ma mniej niż dwa metry), a bywa jeszcze zastawiony przez parkujące na nim samochody. Dodatkowo co kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów faluje on jak wzburzone morze (przecinają go wyjazdy z posesji), a w niektórych miejscach tkwią w nim drewniane słupy linii niskiego napięcia i latarnie.
Nowodworska? "To była wiejska ulica"
- Nowodworska była kiedyś projektowana jako wiejska ulica, biegnąca wśród zabudowy jednorodzinnej - mówi Piotr Smoczyński, wiceburmistrz Białołęki. - Jest tak wąska, że to cud, że udało się zbudować chodnik na całej jej długości. Największym problemem były słupy niskiego napięcia, należące do RWE. Gdybyśmy chcieli je przesunąć, musielibyśmy zrobić to na własny koszt. Dzielnicy nie było na to stać. Cała przebudowa została wykonana niewielkim kosztem. Zależało nam na ulicy, która obsłużyłaby ruch z nowych osiedli - dodaje. Nie zgadza się z opinią, że powstała w ten sposób droga jest tylko dla kierowców.
- Oczywiście, że kierowcy są tam uprzywilejowani - komentuje Stanisław Biega z Zielonego Mazowsza. - Rozwiązaniem obaw pieszych i rowerzystów byłoby fizyczne uspokojenie ruchu, np. dzięki wyniesionym przejściom dla pieszych czy specjalnym progom zwalniającym, umożliwiającym przejazd autobusu. Zastosowano takie np. na Bemowie na ulicy Obrońców Tobruku. Gdyby projekt Nowodworskiej powstawał według norm europejskich, właśnie tak by się stało. Nowodworska to typowa ulica lokalna, na której samochody nie powinny mieć priorytetu. W ostateczności mogłaby być jednokierunkowa.
Wariantu z jednokierunkową jezdnią nie brano pod uwagę przy projektowaniu przebudowy i nie przeprowadzono ekspertyz na ten temat.
- Jednokierunkowa Nowodworska oznaczałaby korki na Światowida - mówi wiceburmistrz Białołęki.
Jezdnia na Światowida ma zostać w najbliższym czasie poszerzona. Być może oznacza to nadzieję na bardziej przyjazną pieszym Nowodworską?
Dominik Gadomski
.