Nocna pomoc jest i będzie
11 marca 2011
Przychodnia przy ul. Sowińskiego 4, która jako jedyna wzięła udział w konkursie, do tej pory nie podpisała kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia na świadczenie nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej.
- Nie ma powodów do niepokoju i straszenia mieszkańców - mówi prezydent Legionowa Roman Smogorzewski. Mimo że żaden z legionowskich ośrodków zdro-wia nie ma w tej chwili podpisanego kontraktu na świadczenie takiej pomocy, to mieszkańcy powiatu nie zostaną pozostawieni sami sobie. - W tej chwili miesz-kańców obsługuje ta sama placówka co do tej pory, czyli Niepubliczny Zakład Opie-ki Zdrowotnej przy ul. Sowińskiego 4 - mówi prezydent, który wraz ze starostą Janem Grabcem prowadzi obecnie rozmowy z NFZ, by doprowadzić do podpisania kontraktu pomiędzy przychodnią a Funduszem. - Mamy nadzieję, że uda się to zro-bić w ciągu najbliższych dwóch tygodni - mówią zgodnie.
Głównym problemem opóźniającym podpisanie kontraktu jest spór o liczbę zespołów udzielających nocnej pomocy lekarskiej. Włodarze chcą, by w placówce działały trzy, a NFZ zgadza się tylko na dwa. - Nie możemy zmieniać zasad dla jednej placówki - mówi Wanda Pawłowicz, rzeczniczka mazowieckiego oddziału NFZ. Według przepisów, jeden zespół przypada na 50 tys. mieszkańców. W tej chwili w powiecie legionowskim jest ich jednak ponad 100 tys. Właśnie z tego powodu władze miasta, powiatu i dyrekcja NZOZ chcą, by w placówce pracowały trzy zespoły obsługujące pacjentów. Zdaniem Wandy Pawłowicz, przepisy jednak na to nie zezwalają.
- Dyrekcja ośrodka upiera się przy swoim. Nie chcą dopasować oferty do na-szych wymagań - mówi rzeczniczka. Jak zapewnia, ze sprawozdań za ubiegły rok wynika, że dwa zespoły w pełni zabezpieczają potrzeby całego powiatu i nie widzi sensu powoływania kolejnego. - Dla nas liczy się każdy grosz. Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, to nocna pomoc lekarska w Legionowie nie będzie po prostu świadczona. Mieszkańcom pozostanie dojeżdżanie do najbliższego ośrodka w War-szawie, a to zaledwie 12 kilometrów - twierdzi rzeczniczka.
Satrosta nie widzi jednak takiej możliwości. - My jesteśmy uparci i nie zosta-wimy mieszkańców bez opieki medycznej. Staramy się racjonalnie przekonać NFZ do naszych racji. Nieporozumienia wynikają z różnic w statystykach, na które po-wołuje się Fundusz, a danymi dostarczonymi przez nas - mówi Jan Grabiec. Doda-je, że NFZ obiecał dokładnie zbadać dane i odnieść się do nich. - Jeśli przysta-libyśmy na obecną propozycję, mogłoby się zdarzyć, że pacjenci czekaliby przed gabinetem lekarza nawet pięć godzin. Liczymy na zrozumienie, bo działamy w imie-niu mieszkańców. Nie chodzi nam o pieniądze, a o zapewnienie odpowiedniej opieki medycznej - dodaje starosta.
Maciej Kamiński