Niepohamowana żądza władzy
19 stycznia 2007
Początki zawsze są trudne, lecz pokazują także kierunki zmian. Nie inaczej jest w przypadku rady dzielnicy Targówek. Kłopoty z wyborem burmistrza (dokonano go dopiero za drugim podejściem) świadczą o tym wymownie. Jednak nie to jest najgorsze.
Autor jest radnym dzielnicy Targówek z ramienia PiS, w poprzedniej kadencji był wiceprzewodniczącym rady. |
Przewodniczący rady Zbigniew Poczesny obej-mując swój urząd co prawda stwierdził, że chce być przewodniczącym wszystkich radnych, lecz bardzo szybko swymi czynami udowodnił, że były to tylko typowe dla polityków puste słowa. Tradycją naszej rady była wspólna praca w komisjach, których prze-wodniczący pochodzili z różnych opcji politycznych. Dobrym przykładem jest tu pan Witold Harasim, wieloletni przewodniczący komisji inwestycji, który, mimo iż jest członkiem SDPL (uprzednio SLD), był wybierany jednomyślnie. Tak było i tym razem. Jed-nak przy wyborach pozostałych przewodniczących sytuacja przedstawiała się gorzej niż źle. Za sprawą działaczy Platformy Obywatelskiej koalicja rządząca chciała zawłaszczyć wszystkie stanowiska (także wiceprzewodniczących!). W poprzedniej kadencji kluby opozy-cyjne otrzymywały możliwość kierowania komisjami (np. lewica, mimo posiadania zaledwie sześciu radnych kierowała trzema komisjami). Tym razem dziesięcio-osobowemu klubowi PiS, Platforma Obywatelska nie chciała dać nic lub prawie nic. Działania przewodniczącego rady, który miał reprezentować wszystkich radnych, doprowadziły do tego, że wybory przewodniczących komisji następowały w sposób siłowy. Nie ważne były kompetencje, lecz pochodzenie partyjne. Chęć przewagi i dominacji w komisjach doprowadziła do tego, że do niektórych komisji zapisało się niewielu radnych, lub nie zapisał się nikt...
Sytuacja taka nie podobała się większości radnych przywykłych do innych standardów obowiązujących w poprzednich latach, jednak część z nich zobowiązana umową koalicyjną, pomimo przyznawania racji w rozmowach prywatnych, zaciskała zęby i głosowała tak, jak tego chciała Platforma. Arogancka postawa PO doprowa-dziła jednak do "przegrzania atmosfery". Przy wyborach przewodniczącego komisji oświaty doszło do głosowania w trybie tajnym! Wówczas to "niesforni" koalicjanci Platformy nie wytrzymali i zagłosowali za kandydatem PiS. Wybrany został Tomasz Cichocki, ceniony za swą fachowość przewodniczący komisji oświaty z poprzedniej kadencji, który na co dzień jest nauczycielem. Spotkało się to z ostrą reakcją członków Platformy, którzy wezwali swych kolegów na dywanik.
Zdaję sobie sprawę, że koledzy prawdopodobnie realizują odgórne polecenie Pani Prezydent o odsunięciu PiS-u od władzy, co zapowiadała w swej kampanii wyborczej.
Wydaje mi się jednak, że robią to zbyt gorliwie. Przegrane przez Platformę Obywatelską wybory parlamentarne, a później prezydenckie wywarły jak widać duży wpływ na jej działaczy. Oczekujący na zdobycie władzy ludzie PO wreszcie otrzymali szansę i zadziałali w myśl słynnej zasady TKM, którą obecnie można zmienić na "Teraz k... Platforma".
Krzysztof Zalewski