Nielegalnie przez tory? Kiedy innego wyjścia nie ma...
26 kwietnia 2015
Zielony ludzik sygnalizacji świetlnej na wylocie ul. Strzeleckiego zachęca: "przejdź, jest bezpiecznie". A potem to już tylko pięć kroków i jesteśmy po drugiej stronie torów. Dziesiątki osób dziennie nielegalnie przekraczają torowisko w pobliżu Płowieckiej i - w zasadzie - trudno im się dziwić.
Policja: nie będziemy przeprowadzać
- Przejście zostało zrobione 10 lat temu na wniosek Zarządu Transportu Miejskiego, sygnalizacja poprawiła obsługę komunikacyjną. Wtedy, w miejscu gdzie dziś jest puste pobocze, były punkty handlowe - przypomina Karolina Gałecka z Zarządu Dróg Miejskich i dodaje, że od krawędzi jezdni do torów jest kilka metrów, a przekraczanie torowiska w miejscu niedozwolonym jest oczywistym łamaniem prawa i zagrożeniem. Nic więc dziwnego, że koniec ulicy Skrzyneckiego stał się jednym ze stałych punktów patrolowych policji. Jak zapewnia komendant z Wawra: "funkcjonariusze stosują nie tylko mandaty, głównie pouczają".
- Podejmowane działania dotyczą osób przekraczających torowisko w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Nie jest naszą intencją utrudnianie życia komukolwiek, lecz nie możemy pozostawać bierni. Wnioskujemy o podjęcie działań związanych z doprowadzeniem do zainstalowania dwóch wind na wiadukcie w ul. Płowieckiej, nad torami kolejowymi - apelują wawerscy radni. Brak reakcji ze strony funkcjonariuszy na opisane wykroczenia będzie miało nie tylko charakter niedopełnienia obowiązków służbowych, ale może skutkować utratą życia i zdrowia wielu osób - mówi zastępca komendanta, nadkom. Mariusz Idźkowski i dodaje, że w sprawie dzikiego przejścia przy Płowieckiej odbyło się już spotkanie z mieszkańcami i radnymi. Co z niego wynikło? Niewiele.
- Składane na spotkaniu przez mieszkańców propozycje, by to policjanci przeprowadzali pieszych przez torowisko we wskazanych miejscach, jako sprzeczne z obowiązującym stanem prawnym, są nie do przyjęcia - podkreśla zastępca komendanta.
Wiadukt przeszkodą a nie ułatwieniem
Czemu to właśnie na Skrzyneckiego mieszkańcy tak zaciekle walczą o przejście przez tory? Okazuje się, że wiele osób jest zwyczajnie skazanych na to miejsce. Innego wyjścia nie mają.
- Do najbliższego legalnego przejścia jest ok. 80 metrów, trzeba wejść schodami na wiadukt, pokonać go, zejść, a następnie znów wrócić te 80 metrów do miejsca, w którym kończy się dzikie przejście... Absurd! A stamtąd jest jeszcze ok. 200 metrów na przystanek - opisuje legalną drogę na drugą stronę torów radny Marcin Kurpios.
- Starsze osoby nie są w stanie wdrapać się po wielu schodach na wiadukt, nic więc dziwnego, że ludzie decydują się na przekraczanie torów w niezgodny z prawem sposób - dodaje.
Sprawa bulwersuje mieszkańców, dlatego zajęli się nią już radni, występując do stołecznego ratusza z wnioskiem o pilną budowę wind przy wiadukcie.
- Po zapoznaniu się z wystąpieniami mieszkańców - głównie osób starszych i niepełnosprawnych, którzy ze względu na stan zdrowia nie są w stanie pokonywać schodów wiaduktu i przechodzą przez tory kolejowe "na dziko" w celu dotarcia na przystanek autobusowy w drodze do przychodni zdrowia na ul. Strusia, wnioskujemy o podjęcie działań związanych z doprowadzeniem do zainstalowania dwóch wind na wiadukcie w ul. Płowieckiej, nad torami kolejowymi - apelują wawerscy radni.
Apele nie będą skuteczne
Niestety, nic nie wskazuje na to, że sytuacja się zmieni. - Problem braku wind jest dostrzegany. Jednak, z uwagi na już realizowany wieloletni program inwestycyjny nie jest obecnie możliwe zabezpieczenie funduszy na ten cel. Rozważenie kwestii ujęcia zgłoszonego zadania w planach inwestycyjnych miasta będzie możliwe w przypadku pojawienia się dodatkowych środków finansowych - mówi Tomasz Kunert ze stołecznego ratusza.
AS